Podopieczni Igora Kolakovicia w pierwszym swoim meczu w Atlas Arenie zrobili ważny krok w stronę kwalifikacji do kolejnej rundy mudnialu, pokonując 3:0 reprezentację Włoch. Mimo wyniku końcowego nie było to jednak łatwe spotkanie. - Nie wydaje mi się, żeby naszym rywalom brakowało woli walki. Zagrali w meczu z nami bardzo dobrze. Nie wiem czy to nie było po prostu najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu w tym turnieju. Przegraliśmy mecz otwarcia na Stadionie Narodowym, więc nie wystartowaliśmy w mistrzostwach zbyt dobrze. Z czasem było jednak coraz lepiej, dlatego mam przeczucie, że i w czwartek w starciu z Amerykanami powinno być dobrze - przyznał Marko Podrascanin. [ad=rectangle]
Serbia wykorzystała porażkę Polski i zniwelowała stratę, jaką miała do niej po pierwszej fazie mistrzostw. W czwartek jednak to biało-czerwoni zmierzą się ze słabiej dysponowanym i osłabionym personalnie rywalem, a brązowych medalistów ostatnich mistrzostw Europy czeka starcie z odbudowanymi Amerykanami. 26-letni środkowy przestrzega jednak gospodarzy przed zlekceważeniem najbliższego przeciwnika - Dla Italii najważniejszy jest Iwan Zajcew i pod jego nieobecność zespół rzeczywiście traci bardzo wiele. Ale bez względu na to spodziewam się bardzo ciężkiego dla Polaków meczu, ponieważ Włosi w starciu z nami pokazali, że będą walczyć do końca - zaznaczył siatkarz, który w środowe popołudnie zapisał na swoim koncie 9 punktów.
Występujący na co dzień we włoskiej lidze zawodnik pytany był w Łodzi również o atmosferę i warunki rozgrywania mistrzostw świata. - To nie mój pierwszy raz w Polsce i mogę z pełną odpowiedzialnością przyznać, że jest to kraina siatkówki. Rozważałem grę w PlusLidze, ale póki co zostaję w Maceracie - wyjaśnił.