- Zagraliśmy fantastycznie, w końcu zrealizowaliśmy taktykę, którą zakładaliśmy sobie przed meczem. Ten mecz na pewno różnił się od spotkania z Brazylią, gdzie popełniliśmy sporo błędów, tym razem postawiliśmy na agresję, która bardzo nam ułatwiła zwycięstwo. Poza tym mieliśmy dobre przyjęcie - tak ocenił postawę swojej drużyny jej atakujący, Georg Grozer. Niemcy nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem w trzech setach wicemistrzów świata z Kuby, w szeregach której próżno było szukać zawodników z turnieju sprzed czterech lat.
[ad=rectangle]
Drużyna Vitala Heynena blokowała rywali z Karaibów aż dwunastokrotnie przy zaledwie czterech punktach w tym elemencie Kubańczyków. - Oczywiście, od samego początku meczu graliśmy dość dobrze wyblokiem, podbijaliśmy ataki Kubańczyków, ale nie o to do końca nam chodziło. Własnie ten element był nie do końca perfekcyjny w naszym wykonaniu, powiedziałbym, że większy wpływ na nasze zwycięstwo miały dobre przyjęcie, serwis i skuteczny atak - uznał zawodnik rosyjskiego Biełogorie.
Nie mogło zabraknąć pytań o Polskę, w której Grozer za czasów swojej gry w Asseco Resovii Rzeszów był uwielbiany. - Byłem szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że mistrzostwa świata będą organizowane w Polsce. Dla mnie to drugi dom i zawsze będę przyjeżdżać tutaj z wielką przyjemnością. Poza tym spotykam po meczach fanów i przyjaciół z Rzeszowa, którzy mnie doskonale znają i wspierają dobrym słowem - powiedział uśmiechnięty Niemiec, który tuż po spotkaniu rozdał sporo autografów polskim fanom.
Statystyki wskazują, że reprezentant Niemiec po raz kolejny zrobił użytek ze swojej piekielnie mocnej i celnej zagrywki. Zdobył on cztery punkty, zaskakując przyjmujących i libero rywali, ale należy dodać, że zagrywki Grozera w środowym meczu, nawet jeżeli nie przyczyniały się bezpośrednio do zdobycia punktu, były wręcz koszmarem dla Rolando Cepedy i Osmanego Santiago Uriarte, którzy rzadko kiedy z nimi sobie radzili. - Po prostu czasem czuję podczas meczu, że przyszedł dzień, w którym faktycznie mogę zrobić różnice swoją zagrywką. Wiem, że to mój atut, dlatego trener i drużyna ufają mi i pozwalają na wiele, gdy jestem w polu serwisowym. Mogę mieć wtedy czysty umysł i skupić się na swoim zadaniu. Jestem bardzo zadowolony, że ten mój dobry dzień przypadł właśnie na ten mecz - uznał złoty medalista Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu.
Drużynę naszych zachodnich sąsiadów wspiera w Katowicach oficjalny fanklub, który nie ogranicza się tylko do głośnego dopingu podczas meczów. Sympatycy niemieckiej kadry towarzyszą im na treningach i wspierają dobrym słowem, a przed meczem z Kubą kapitan Jochen Schoeps otrzymał od nich specjalny plakat z hasłem "Wierzymy w was". - Wsparcie kibiców zawsze pomaga mi w wejściu na lepszy poziom, wiem, że mogę więcej, jeżeli jest ich więcej i więcej. Wiemy, że zostaną oni z nami aż do ostatniego dnia naszego działu w turnieju. Chcemy im sprawić niespodziankę i podziękować naszym dobrym występem za to, co robią na trybunach. Są świetni - dziękował Grozer.
Wydawałoby się, że po starciach z Brazylią i Kubą piątkowy mecz, w którym rywalem Niemców będą Tunezyjczycy, będzie dla nich spacerkiem. - Tunezja na pewno nie jest jednym z najlepszych zespołów świata, ale nie oznacza to, że możemy go zlekceważyć. Musimy utrzymywać maksymalną koncentrację przez cały turniej, także podczas meczów z rywalami, którzy wydają się od nas słabsi. Raz utracona koncentracja skutkuje podczas całego meczu i ciężko jest wrócić wtedy na właściwie tory, dlatego w piątek musimy pozostać na tym samym poziomie - przestrzegał atakujący nagrodzony niedawno przez CEV.