Marcin Olczyk: Strzał Polsatu w kolano czy strategiczny majstersztyk?

Kibice siatkarscy w całej Polsce nie kryją oburzenia po podjęciu przez Polsat decyzji o zakodowaniu tegorocznych mistrzostw świata. Klamka już jednak zapadła, a konsekwencji przewidzieć nie sposób.

W tym artykule dowiesz się o:

W Polsacie otwartym polscy kibice zobaczą jedynie ceremonię otwarcia i pierwszy mecz mundialu. Pozostałe spotkania pokazywane będą w specjalnych, dedykowanych do tego kanałach, uruchomionych na cyfrowej platformie nadawcy. - Mistrzostwa świata w Polsce odbędą się tylko i wyłącznie dzięki Telewizji Polsat. Dla nas był to ruch strategiczny w rozwoju polskiej siatkówki, którą współtworzymy - wyjaśnia Maciej Stec z zarządu Polsatu. Warto zadać sobie w tym miejscu pytanie: czy wciąż mamy do czynienia ze skalą narodową czy jednak prywatnym produktem telewizji, która dyktuje warunki już nie tylko związane z transmisjami (casus wyboru nowego selekcjonera w 2013 roku pasuje tu idealnie)? [ad=rectangle]
Pewne decyzje zarówno Polskiego Związku Piłki Siatkowej, jak i telewizji Polsat sugerować mogą, że w zamyśle ich kierownictwa, siatkówka miała być kurą znoszącą złote jajka, która w dodatku odkryła sekret długowieczności. Gdy okazało się jednak, że ukochany zwierzak z naturą nie wygra i z czasem jaj nie tylko będzie coraz mniej, ale i będą już co najwyżej pozłacane, zaczęto gorączkowo szukać sposobów, by jak najwięcej zarobić nim koniunktura zupełnie się załamie.

Zaczęło się od śrubowania cen biletów. O ile w przypadku mistrzostw świata i meczów Polaków, które (poza otwarciem na Stadionie Narodowym) na żywo obejrzeć będzie mogło maksymalnie kilkanaście tysięcy osób, o sprzedaż wejściówek nie ma się co martwić, o tyle już niektóre spotkania Ligi Światowej (np. w zeszłym sezonie) pokazują, że hale, które kilka lat temu pękały w szwach, wcale nie muszą być już rokrocznie wypełniane po brzegi. Teraz do "wyciskania" z biednej kury złotych jaj mocniej przystępuje Polsat, próbując zmusić Polaków do płacenia za mecze ich reprezentacji podczas tegorocznego mundialu.

O tym że siatkówka przestaje być dochodowa, lub przynajmniej nie daje spodziewanych zysków, przekonał się już Plus, który jakiś czas temu zaczął stopniowo wycofywać się ze wspierania tego sportu, oddając w pierwszej kolejności rozgrywki kobiet (które wciąż traktowane są jako mało atrakcyjny dodatek do męskiego volleya) Orlenowi. Temu zaś wystarczyły dwa sezony, by przekonać się, że cudownego interesu na tej transakcji nie ubił. Wydaje się, że to właśnie potentat paliwowy może być jednym z możnych sponsorów, na który liczył Polsat, a który postanowił ograniczyć swój "udział" w mundialu.

Czy tegoroczny mundial będzie świętem wszystkich Polaków?
Czy tegoroczny mundial będzie świętem wszystkich Polaków?

Telewizja Zygmunta Solorza ryzykuje nie tylko gniew, czy wręcz nienawiść kibiców siatkówki. Przekazy firm, które będą się reklamować podczas mistrzostw świata, nie trafią już do każdego odbiornika telewizyjnego w kraju, tylko w miejsca, gdzie stoi dedykowany dekoder. Jeśli wierzyć wynikom badań opublikowanym przez SAT Kurier w listopadzie 2013 roku, udział Cyfrowego Polsatu w rynku telewizyjnym wynosił, trochę ponad pół roku temu, 26 proc. Biorąc pod uwagę ostatnią, bardzo intensywną kampanię promocyjną, przeprowadzoną wspólnie z Plusem, udział ten zapewne wzrósł, ale to wciąż nie powinien być więcej niż co trzeci widz. Tym samym około 70 proc. użytkowników abonentów telewizyjnych, reklam sponsorów MŚ nie uświadczy, a jeśli dodać do tego coraz szersze grono fanów naziemnej telewizji cyfrowej, zasięg promocji poprzez polsatowski mundial kurczy się jeszcze bardziej.

Warto zwrócić również uwagę na sporą lekkomyślność lub też zbyt dużą pewność siebie włodarzy Polsatu. - Na początku roku wycofał się sponsor transmisji na kanale otwartym. Dalej jednak byliśmy bardzo zdeterminowani, by rozwiązać ten problem. Nie było jednak realnego zainteresowania ze strony ewentualnych sponsorów - przyznaje Maciej Stec. Tyle tylko, że decyzja o organizacji MŚ w Polsce zapadła w 2008 roku, dlatego na początku 2014, wszystkie ważne umowy już dawno powinny być zatwierdzone! Jeśli już sponsorzy byli dogadani, to wstępne porozumienia powinny zawierać skuteczne kary w przypadku ich zerwania - im bliżej turnieju, tym wyższe. Trzeba pamiętać o tym, że duże firmy nie tylko muszą funkcjonować w ramach rocznego budżetu, ale często też w oparciu o wieloletnie plany strategiczne i finansowe, między innymi w zakresie reklamy i promocji. Z drugiej strony zamykanie się jedynie na "dogadanych" już sponsorów, w tak szerokim otoczeniu sportowym, wydaje się być sporym niedopatrzeniem. Dlatego straszenie środowiska i kibiców płatnymi transmisjami na miesiąc przed startem turnieju jest zabiegiem nie tylko nieczystym, ale też przede wszystkim mającym małe szanse powodzenia. "Smród" po nim ciągnąć zaś może się jeszcze długo...
[nextpage]Przedstawiciele Polsatu (ale też PZPS-u) podkreślają na każdym kroku znaczenie tejże stacji dla rozwoju polskiej siatkówki. Należy jednak pamiętać, że mówimy o sporcie, który bez kibiców nie istnieje. Zainteresowanie siatkówką rodziło się na fali sukcesów "złotek" w 2003 (finał pokazany został w otwartym Polsacie, ale dostęp do meczów tego turnieju umożliwiał popularny w tamtych czasach Eurosport, a Polsat Sport, gdzie dostępne były mecze wcześniejszych etapów, znajdował się w pakietach wielu telewizji kablowych) i 2005 roku (TVP) oraz mężczyzn na mistrzostwach świata rok później (wszystkie mecze Polaków w otwartym Polsacie). Teraz nadawca, który tak szczyci się promocją siatkówki, zamyka dostęp do niej wielu rodakom. Wydaje się to być niesamowitą niegospodarnością, zważywszy na fakt, że tego typu impreza w naszym kraju szybko już pewnie nie zagości, więc przy bardzo ograniczonej dostępności miejsc na hali właśnie telewizja powinna być głównym narzędziem poszukiwania kolejnych odbiorców i próbą zbliżenia się choć odrobinę do popularności piłki nożnej.

Ciekawe, czy ktoś zbadał w czasie tegorocznego mundialu w Brazylii ile osób niezainteresowanych sportowym śledziło wydarzenia z boisk mistrzostw świata, mimo braku naszej reprezentacji i nocnych godzin transmisji? Występy biało-czerwonych, na pięknych polskich halach przy gorącym dopingu najlepszej na świecie publiczności, mogłyby zapewne zwiększyć liczbę fanów volleya w naszym kraju. Druga taka okazja długo się nie trafi.

Choć decyzja Polsatu jest bardzo kontrowersyjna i już nie tylko poruszyła, ale wręcz podzieliła, środowisko siatkarskie w kraju, telewizja spod znaku słoneczka, wbrew niektórym opiniom, może na całym zamieszaniu sporo zyskać. Pierwszy i zapewne najważniejszy dla prywatnej firmy jest aspekt finansowy. Tutaj, nie dość, że za oglądanie meczów trzeba będzie zapłacić, to jeszcze nadawca nie będzie musiał blokować reklamodawcom najlepszych godzin telewizyjnych w kanale otwartym. O ile bowiem w mogącym trwać nawet 3 godziny meczu siatkarskim, możliwości emitowania reklam są mocno ograniczone, o tyle, puszczając w tym czasie filmy czy programy nie ma żadnych przeciwwskazań, by - jak dotychczas - serwować widzom nawet kilkunastominutowe przerwy.

Co więcej, taki ruch ze strony Polsatu, doprowadzi do darmowej, ale bardzo rzetelnej weryfikacji potencjału rynku. Jeżeli kibice nie będą nagminnie kupować dekoderów lub wiązać się na dłużej z platformą cyfrową nadawcy, będzie to wyraźny znak, że miłość Polaków do siatkówki, choć w teorii olbrzymia, na wielkie pieniądze już się raczej nie przełoży (skoro nawet historyczna impreza nie chce skłonić rodaków do wysupłania z portfela kilku dodatkowych złotówek). W przypadku sukcesu sprzedaży dekoderów, Polsat zyska masę odbiorców, którzy raz otrzymując bezgraniczny dostęp do świata siatkówki, łatwo się go nie pozbędą. W efekcie, w sytuacji ciężkiej rywalizacji na rynku, Polsat będzie w stanie zminimalizować przyszłe straty (w przypadku gdy mundial się jednak "nie sprzeda" sens dalszego inwestowania w siatkówkę będzie już bardzo wątpliwy, więc nakłady na tę dyscyplinę będzie można stopniowo ograniczać) lub zdmuchnąć konkurencji sprzed nosa kolejną partię klientów (w przypadku gdy Polacy zdecydują się jednak na dekoder).

Kibice reprezentacji Polski mają teraz ciężki orzech do zgryzienia. Czy zdecydują się na płatne relacje z mistrzostw świata?
Kibice reprezentacji Polski mają teraz ciężki orzech do zgryzienia. Czy zdecydują się na płatne relacje z mistrzostw świata?

Jednocześnie Polsat sprawił, że jego dotychczasowi klienci poczuli się naprawdę wyróżnieni. Niezależnie od posiadanego pakietu, będą mogli śledzić całe mistrzostwa świata. Spora część z nich, na pewno po takiej gratyfikacji jeszcze bardziej przywiąże się do "swojego" nadawcy, mając w pamięci, że przecież cała siatkówka dostępna jest właśnie na Polsacie. Przy silnej konkurencji cenowej na rynku związek merytoryczny (tematyczny) może okazać się wyjątkowo cenny. Zresztą zmiany prawne, które od przyszłego roku zmuszać będą operatorów do pokazywania w otwartych kanałach również startów Polaków w najważniejszych imprezach siatkarskich, paradoksalnie, zamiast nakłonić Polsat do pokazania już teraz "dobra narodowego" wszystkim rodakom za darmo, dały stacji ostatnią szansą na to, by zyskać nowych odbiorców i na siatkarzach zarobić.

Choć czwartkowa decyzja Polsatu wywołała burzę, gdy już opadną emocje i znane będą szczegóły płatnej oferty, okazać może się, że fani siatkówki ruszą jednak po dekodery i nie zrezygnują ze śledzenia na żywo najważniejszego wydarzenia w historii polskiego volleya. Wizerunkowo Polsat na pewno z dnia na dzień stracił sporo. Już słychać głosy dotychczasowych abonentów tej telewizji, którzy deklarują chęć zakończenia "współpracy" po mundialu. Efektów w dłuższej perspektywie na ten moment przewidzieć się jednak nie da. I choć siatkarska kura "właścicielom" daje coraz mniej złotych jajek, Polsat, niczym przysłowiowy kot, wciąż ma spore szanse, by, wbrew "buntownikom" spaść na cztery łapy...

[b]Marcin Olczyk

[/b]

Źródło artykułu: