Niestety jeszcze przed startem XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich osiem osób otrzymało pozytywny wynik testu na COVID-19 (stan na 30.01.). W tym gronie jest jeden łyżwiarz oraz trzy łyżwiarki szybkie, w tym Natalia Maliszewska, nasza nadzieja medalowa w short tracku na dystansie 500 metrów.
Polka nie ukrywa, że jest zaskoczona obrotem spraw, jaki ją spotkał. - Czuję się jak alien i odrzutek, jestem w nieznanym mi miejscu i nieznanym mi kraju - powiedziała Natalia Maliszewska w rozmowie ze sport.tvp.pl
Nasza łyżwiarka przechodzi zakażenie koronawirusem bezobjawowo - Jestem okazem zdrowia, nie mam gorączki, nie jestem osłabiona, jakby mi ktoś powiedział kilka dni temu, że będę miała test pozytywny, to bym mu się zaśmiała w oczy, czuję się, jakby mnie ktoś oszukał - dodała.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
Maliszewska opowiedziała także o sposobie, w jaki została potraktowana przez organizatorów igrzysk.
- Po mnie przyjechał ambulans, to było straszne, jechali na sygnale, na czerwonym świetle, jakby wieźli osobę z wypadku, a przecież ja jestem zdrowa - powiedziała Maliszewska.
Kwalifikacje do wyścigu na 500 metrów, na który najbardziej czeka łyżwiarka oraz polscy kibice został zaplanowany na 5 lutego. Maliszewska, aby opuścić izolację potrzebuje dwóch z rzędu negatywnych wyników testu na koronawirusa. Zapowiada się zatem walka z czasem.
26-latka nie zamierza się jednak poddawać. Nie traci dobrego nastawienia i w rozmowie ze sport.tvp.pl podkreśliła, że nie potrzebuje sporo czasu, aby przygotować się do startu.
Czytaj także:
Istotne słowa Kubackiego przed igrzyskami. "Nie bierzcie tego pod uwagę"
Martin Schmitt widzi medal dla Polaków na igrzyskach