Anita Włodarczyk z niewielkim opóźnieniem wylądowała na płycie warszawskiego lotniska. Tłumy kibiców, łzy, śpiewy i kwiaty - tak została powitana polska rekordzistka świata, która wróciła z Brazylii.
Kiedy tylko drzwi w hali przylotów rozsunęły się, a Anita Włodarczyk powitała wszystkich wielkim uśmiechem, tłum oszalał. Kibice skandowali, płakali i robili pamiątkowe zdjęcia. - Jesteśmy dumni! - krzyczeli fani z tłumu. W końcu rozbrzmiało huczne "sto lat" na jej cześć, a goście zaczęli wręczać prezenty oraz kwiaty.
- Wiedziałam, że ktoś będzie na mnie czekał na lotnisku, ale to co tu zastałam przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nie spodziewałam się takich tłumów. To moje pierwsze takie przywitanie, mam nadzieję, że nie ostatnie - skomentowała zdziwiona i nieco onieśmielona bohaterka. - Dziękuję, że byliście ze mną w najważniejszym dniu mojego życia. Czas zacząć świętowanie - podsumowała Włodarczyk.
Jak się jednak okazuje celebrowanie i wypoczynek nie będą trwały długo. Anita dała z siebie 100 procent, ale wakacji na razie nie planuje.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Brazylia oknem wystawowym (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Dzisiaj odpoczywam, jutro odpoczywam, w sobotę idę na trening. Muszę się trochę poruszać, bo od poniedziałku nic nie robiłam. Jestem bardzo zmęczona - skomentowała z uśmiechem. - Przede wszystkim muszę najeść się polskiego jedzenia - dodała zwyciężczyni.
Nowy rekord świata w rzucie młotem kobiet wynosi od poniedziałku 82,29 m. Anita Włodarczyk poprawiła swoje ostatnie osiągnięcie o ponad metr (81,08 - poprzedni rekord świata). Polka rzucała w poniedziałek jak natchniona i chyba śmiało można powiedzieć, że ma jeszcze rezerwy.
- Oby ta passa trwała jak najdłużej. Moje zwycięstwa to zasługa mojego wspaniałego trenera. Do tego duża ilość techniki, siłownia i to jest mój przepis na sukces. Ja wiem, że mogę jeszcze wyśrubować swój wynik i to postaram się zrobić - dodała na koniec zdobywczyni złotego medalu.