Co tam się działo? Ogromne nerwy polskich młociarzy

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Paweł Fajdek
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Paweł Fajdek

Paweł Fajdek spalił dwie pierwszy próby w eliminacjach rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Znalazł się pod ścianą, bo o jego być albo nie być decydował trzeci rzut.

Eliminacje rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu miały być formalnością dla Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka, czyli dwóch Polaków, którzy przed trzema laty w Tokio sięgnęli po medale - złoto i srebro.

Już w grupie A z udziałem Nowickiego zrobiło się nerwowo. Mistrz olimpijski spalił pierwszą próbę, w drugiej uzyskał 76,32 m i w eliminacjach nie był w stanie rzucić dalej. A to oznaczało, że nie ma bezpośredniego awansu i musi czekać na to, co zrobią rywale w grupie B.

W niej oglądaliśmy Fajdka, który dostarczył jeszcze więcej emocji. Doświadczony lekkoatleta spalił pierwszą i drugą próbę. Została mu jedna o być albo nie być w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. W ten sposób wracały jego demony z Londynu, gdzie w 2012 roku spalił wszystkie trzy rzuty i odpadł z rywalizacji.

Na szczęście najgorszy scenariusz nie powtórzył się w Paryżu. Gdy Fajdek wchodził do koła, serca polskich kibiców z pewnością drżały. Ale 35-latek nie zawiódł - posłał młot na 76,56 m i zameldował się w finale. Tak zobaczymy też Wojciecha Nowickiego.

Finał rzutu młotem mężczyzn zaplanowano na niedzielę - godzina 20:30.

Czytaj także: Kapitalny początek Ewy Swobody! Polka najlepiej w sezonie

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Oskarżyła Świątek o nieszczerość. "Collins miała problem sama ze sobą"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty