Tragiczne wieści dotarły z Nowej Zelandii. Portal nzherald.co.nz informuje, że w poniedziałek rano samochód uderzył w drzewo w McLaren Falls Park. Na miejscu zginął kierowca. Okazało się, że był nim sportowiec.
Ofiarą jest Sean Wainui. Miał zaledwie 25 lat. Pozostawił żonę i dwójkę małych dzieci. Wszyscy są w wielkim szoku.
Nowozelandczyk był profesjonalnym rugbistą. W przeszłości grał m.in. w klubie Chiefs. W tym roku przeniósł się do Bay of Plenty.
W młodości uchodził za duży talent. Rozegrał nawet kilka spotkań w reprezentacji Nowej Zelandii U-20.
- Nasze myśli są z Seanem, a szczególnie z jego żoną Paige i córkami Kawawariki i Arahią. Mają nasze pełne wsparcie. Śmierć tego zawodnika będzie mocno odczuwalne dla wszystkich związanych ze środowiskiem rugby - mówi Mark Robinson, dyrektor generalny nowozelandzkiej federacji rugby.
We are heartbroken right now. Sean, you were an inspiration and will never be forgotten. We extend all of our strength and aroha to your friends and whānau.
— All Blacks (@AllBlacks) October 18, 2021
Kia au tō moe. pic.twitter.com/R0o9fqgW6R
Wstrząsający napad na legendę. Cała rodzina doznała poważnych obrażeń >>
Płakali przed finałem. Poruszające obrazki podczas igrzysk olimpijskich w Tokio >>