W sobotę, na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie, reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 przystąpiła do trzeciego turnieju kwalifikacyjnego HSBC Sevens Challenger. Po dwóch pierwszych (w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Urugwaju) Biało-Czerwone zajmowały szóste miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu, utrzymując szanse na awans do turnieju finałowego w Madrycie. Aby tak się stało, niezbędny był pokaz siły przed własną publicznością.
W pierwszym sobotnim spotkaniu Polki zmierzyły się z Kenijkami - reprezentacją nieobliczalną, która w "generalce" znajdowała się tuż nad naszymi reprezentantkami. Gospodynie turnieju lepiej weszły w ten mecz - agresywna postawa i determinacja sprawiły, że to Natalia Pamięta przyłożeniem otworzyła wynik rywalizacji, a po skutecznym podwyższeniu Biało-Czerwone prowadziły 7:0.
Niestety, w kolejnych minutach w poczynania podopiecznych Janusza Urbanowicza wkradło się sporo nerwów i błędów indywidualnych. Te przesądziły o tym, że pod koniec pierwszej połowy Kenijki odgryzły się dwoma przyłożeniami (ze skutecznymi podwyższeniami) i to one po siedmiu minutach prowadziły 7:14.
Impas w postawie Polek przełamała widowiskowa akcja, w której Sylwia Witkowska znakomicie znalazła wbiegającą Katarzynę Paszczyk. Julia Druzgała chwilę później wykorzystała podwyższenie i znów mieliśmy remis.
Kluczowe okazało się jednak to, co wydarzyło się w ostatnich dwóch minutach. Edith Nariaka - mimo prób szarży ze strony Polek - zaliczyła przyłożenie, a po podwyższeniu zrobiło się 14:21. Biało-Czerwone, niesione dopingiem kibiców w Krakowie, zerwały się, aby spróbować odrobić tę stratę. Swoje drugie przyłożenie w tym starciu zanotowała Pamięta, ale niestety Ilona Zaisliuc nie wykorzystała szansy na punkty z podwyższenia (z bardzo trudnego miejsca). Mecz zakończył się triumfem Kenijek - 21:19.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"
- Stres jest zawsze, bo to pierwszy mecz. Popełniłyśmy kilka własnych błędów, nie do końca trzymałyśmy się założeń na boisku. Jak są założenia, trzeba się ich po prostu trzymać. Przed nami jeszcze dwa mecze. Będziemy odpoczywać, chłodna głowa i wyjdziemy jak najlepiej przygotowane na kolejne spotkanie - powiedziała Natalia Pamięta w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Wiedziałyśmy, że Kenijki to bardzo silny zespół pod względem fizycznym. Tą swoją siłą nas trochę zaskoczyły, ale też wiedziałyśmy jak grają - dodała.
O godzinie 15:10 reprezentacja Polski rozegra swój drugi mecz grupowy (z Meksykiem), a o godz. 18:14 zmierzy się z Belgią.