Adam Kszczot odpadł w półfinale biegu na 800 metrów, co było rozczarowaniem. 26-letni zawodnik miał być bowiem doskonale przygotowany do zawodów i w finale rywalizować o medal.
- Jak rozmawiałem z trenerem Adama, to mówił, że jest przygotowany na bieganie poniżej 1:43. Tymczasem stało się jak się stało. Na 800 metrów trzeba biec do samego końca, bo czasami na ostatnich 20 metrach można wszystko przegrać. Adam zaczął zbyt ostro, chciał się pokazać, co kosztowało go wiele sił. Może gdyby poczekał, pierwszy odcinek pobiegł nieco wolniej, a potem doszedł, to byłby w tym samym miejscu, ale z większą ilością sił - powiedział WP SportoweFakty Paweł Czapiewski, brązowy medalista mistrzostw świata z 2001 roku, który słynął z piorunującej końcówki.
O podium naszemu reprezentantowi byłoby jednak szalenie trudno. Kszczot musiałby w finale pobiec aż o 0,4 sekundy niż wynosi jego rekord życiowy (brązowy medalista Clayton Murphy uzyskał czas 1:42.93). Polak miał być na to gotowy.
- Adam na pewno musiałby się wznieść na wyżyny. Wierzę jednak, że był w życiowej formie i mógł się włączyć do walki o medale. Przed nim jeszcze cztery starty w tym roku. Być może udowodni, że był świetnie przygotowany w drugiej części sezonu. Ale wiem też, że po igrzyskach schodzą emocje i nie ma takiej motywacji do biegania. Chyba, że będzie chciał udowodnić sobie i światu, że jest mocny - dodał Czapiewski.
ZOBACZ WIDEO Lekkoatletyka, 800 m (finał): Rudisha poza konkurencją, Lewandowski najlepiej w sezonie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
26-letni Polak po odpadnięciu w półfinale był wściekły. W końcu przez 700 metrów wszystko szło po jego myśli i niewiele brakowało, żeby zameldował się w finale.
- Nie dziwię się Adamowi. To była jego życiowa szansa. Za cztery lata będzie miał już 30 lat. To teraz jest w optymalnym wieku i formie. W Tokio na pewno będzie mu trudniej. Niemniej Adam to ścisła światowa czołówka, nie jakaś wydmuszka, która wyskoczyła tuż przed igrzyskami.
W finale biegu na 800 metrów wystartował za to Marcin Lewandowski. Drugi z naszych średniodystansowców nie miał szans na zdobycie medalu. Polak pobiegł najlepiej w tym sezonie (1:44.20) i zajął szóste miejsce.
- Po półfinałach przewidywałem, że żeby zdobyć medal trzeba będzie pobiec znacznie poniżej 1:43.50. Niestety, taki wynik nie jest dla Marcina. Ale to był bardzo dobry bieg w jego wykonaniu. Ma przecież najlepszy wynik w tym roku. Na więcej w Rio nie było go stać, bo poziom był kosmiczny - zakończył medalista z Edmonton.
ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}