Polska dwójka podwójna wywalczyła w czwartek pierwszy złoty medal dla Polski w Rio de Janeiro. Osada Natalia Madaj/Magdalena Fularczyk-Kozłowska pokazała w biegu finałowym wielką klasę, zwyciężając pomimo niekorzystnych warunków pogodowych. Nasze wioślarki były jednak na to przygotowane - w czasie przygotowań zdarzało im się celowo pływać przy silnym wietrze z przodu, ponieważ wiedziały, że właśnie tak może być w Brazylii.
- Bardzo się cieszę, że mimo tej fali, która nas znosiła, nie bałyśmy się zaryzykować. Szłyśmy va banque. Nie było tego widać, ale na starcie bardzo podbijało wiosła i można było nie trafić w wodę, ale to nas nie paraliżowało - mówiła Madaj.
Choć finałową rywalizację Polki rozpoczęły bardzo mocno, długo pozostawały za osadą Wielkiej Brytanii. Sytuację miały jednak pod kontrolą. - Starałyśmy się cały czas być blisko Brytyjek, żeby pod koniec coś jeszcze dołożyć. Poza tym widok szarpiących się rywalek dobrze na nas działał, by my wiosłowałyśmy płynnie. Przyspieszyłyśmy na ostatnich 500 metrach, przez co rywalki może trochę spanikowały - opowiadała 28-letnia zawodniczka z Piły.
Stadion Lagoa, gdzie odbywają się zawody wioślarskie, leży u podnóża góry Corcovado. Na jej szczycie stoi słynny pomnik Chrystusa Odkupiciela, którego widok dodawał Polkom otuchy.
ZOBACZ WIDEO Rafael Nadal bawi się z kibicami... po piłkarsku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Wszyscy modlili się za nas, żebyśmy miały dobrą pogodę, dobre warunki. I chyba wymodlili opiekę Chrystusa. W czasie każdego z naszych startów widziałyśmy w górze jego figurę. Ani razu nie schował się za chmurami i nad nami czuwał. Na treningach czasami znikał, ale na zawodach zawsze go widziałam, co było dla mnie ważne - wyznała złota medalistka igrzysk w Rio.
Wioślarka Bydgostii Bydgoszcz ma w dorobku między innymi dwa mistrzostwa Europy i srebro mistrzostw świata, zaznaczyła jednak, że medal wywalczony w Rio bije na głowę wszystkie jej wcześniejsze sukcesy. - Nie liczy się nic, poza tym krążkiem, który wisi na mojej szyi. Jesteśmy spełnione. Los jest sprawiedliwy, wynagrodził naszą ciężką pracę.
Madaj dziękowała również swojemu narzeczonemu. Za sprawą jej koleżanki z osady dowiedzieliśmy się, że nazywa go "tygrysem". - Mój "tygrys" zawsze mnie wspiera i motywuje. Wie, po co trenuję, dlaczego ciągle mnie nie ma. Poza Magdą był pierwszą osobą, z którą rozmawiałam po finale. Bardzo to przeżywa i już nie mogę się doczekać naszych wspólnych wakacji - chwaliła swojego partnera pilanka.
W tym momencie do rozmowy wtrąciła się Fularczyk. - Wielki szacunek dla Arka, bo on jest osobą spoza sportu wyczynowego. Pozwalał jednak Natalii na bardzo wiele, rozumiał, na czym to wszystko polega. Dzięki Arek! - powiedziała.
W Rio de Janeiro polskie mistrzynie olimpijskie zostają do 16 sierpnia. - Na pewno do końca będziemy kibicować naszym wioślarzom. Męska ósemka wywalczyła finał, startuje też Natan Węgrzycki-Szymczyk. W czasie ich startów na pewno nie zabraknie nas na trybunach stadionu Lagoa. Będziemy też dopingować innych naszych sportowców. A w przerwach na pewno Copacabana. No i oczywiście wizyta pod figurą Chrystusa Odkupiciela - zdradziła Natalia Madaj.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO Zamiast regat... samba. Wioślarze muszą poczekać (źródło TVP)
{"id":"","title":""}