Krzysztof Hołowczyc wrażenia z prologu opisał na swoim profilu na Facebooku:
Już po prologu... Na metę wjechałem wściekły, byłem pewny, że czas będzie w lesie, bo w pewnym momencie przejeżdżając przez bardzo głęboki, wręcz grząski piach za słabo "strzeliłem" ze sprzęgła i zgasiłem silnik. Uruchomienie trochę czasu zajęło, potem wygrzebanie się z pułapki, na pewno straciliśmy kilkanaście sekund. Jenak, gdy zobaczyłem wyniki humor natychmiast powrócił. Okazuje się, że musieliśmy jechać całkiem dobrym tempem, skoro po takiej wpadce mamy identyczny czas co Peterhansel i Novitskiy, parę sekund lepszy od Romy. To, że na tym płaskim, otwartym odcinku przegramy z buggy i innymi szybkimi benzyniakami było oczywiste, bo ich top speed jest lekko o 20-30 km/h większy od naszego. Rajd i tak zacznie się jutro, a my ruszymy z bardzo dobrej 6-8 pozycji. Zobaczymy, czy będziemy dochodzić buggy i Toyotę przed nami, czy też oni będą nam bardziej odjeżdżać, ale jestem dobrej myśli. Mam w sobie taką dobrą energię. Tutaj w Peru przyjęcie Dakaru jest wspaniałe, dużo bardziej entuzjastyczne niż w zeszłym roku. Tłumy ludzi wiwatują na trasie, często wybiegają na drogę, widać, że Dakar to dla nich prawdziwe święto. Trzymajcie kciuki jutro!