Rajd Węgier stanowił pierwszą rundę nowego sezonu rajdowych mistrzostw Europy (ERC). Po przenosinach do Veszprem impreza zyskała nowy charakter i okazała się być niezwykle wymagającą. Zdecydowanie najlepiej rajd rozpoczęli Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk. To oni pierwszego dnia rywalizacji wygrali odcinek kwalifikacyjny, dzięki czemu mieli bardzo dobrą pozycję startową do pierwszego etapu.
Załoga Orlen Team wykorzystywała warunki i zakończyła pierwszy dzień Rajdu Węgier na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, z niewielką stratą do podium. Eksperci przewidywali jednak, że kluczowym dla losów rywalizacji dniem będzie niedziela.
Podczas finałowego etapu rajdu mnóstwo załóg miało problemy - w tym te ze ścisłej czołówki. Kłopoty nie ominęły również Marczyka i Gospodarczyka. Załoga Orlen Team złapała trzy "kapcie", które oznaczały duże straty czasowe. Natomiast koniec końców Polacy dojechali do mety i to jest najważniejsze. Co więcej - znaleźli się na wysokim szóstym miejscu i zdobyli aż 15 punktów. Należy uznać to za wzorowe minimalizowanie strat i dobre otwarcie walki o mistrzostwo Europy.
ZOBACZ WIDEO: "On się pięknie uśmiechnie". Stanowcza opinia o Gregu Hancocku i jego przydatności
- Ostatecznie na szóstym miejscu kończymy Rajd Węgier, pierwszą rundę rajdowych mistrzostw Europy. Ta impreza okazała się o wiele bardziej wymagająca, niż mogliśmy się tego spodziewać. Wszystko zaczęło się dla nas bardzo dobrze. W piątek wygraliśmy odcinek kwalifikacyjny, przez co w sobotę mieliśmy dobrą pozycję startową. Przez większość rajdu prezentowaliśmy dobre tempo i po zakończeniu pierwszego etapu zajmowaliśmy piąte miejsce z niewielką stratą do podium - powiedział Mikołaj Marczyk.
- Jechaliśmy około 0,2 s/km wolniej od tempa liderów, co uważam za bardzo dobry wynik. Niestety, niedziela okazała się festiwalem różnego rodzaju przygód. Na sześciu odcinkach złapaliśmy trzy "kapcie". Dwa z nich są trudne do zidentyfikowania. Nie do końca wiem, co się wydarzyło i kiedy przebiliśmy te opony. To oczywiście przyniosło duże straty czasowe. Natomiast w rajdzie wiele się działo. Inni zawodnicy też mieli problemy, wypadali z trasy i ostatecznie osunęliśmy się tylko o jedną pozycję w dół tabeli. Trzeba docenić 15 punktów, które wywozimy z Węgier - podsumował kierowca Orlen Team.
- To był bardzo trudny dzień. Aż cztery razy zmieniał się lider Rajdu Węgier. Mikko Heikkila i Martins Sesks urywali koła, Hayden Paddon złapał "kapcia" i stracił podium na Power Stage’u. Przewidywałem w sobotę, że kolejnego dnia wiele rzeczy może się wydarzyć i że będą spore przetasowania. Nie sądziłem tylko, że my również znajdziemy się w tej grupie załóg z problemami. Kolejną rundą ERC będzie Rajd Wysp Kanaryjskich. Zmieniamy ustawienia auta, taktykę, strategię i liczymy na dobry wynik - zakończył Szymon Gospodarczyk.
Czytaj także:
- Do lata wyleci z F1? Ultimatum dla Ricciardo
- Wiek nie stanowi przeszkody dla Alonso. Nawet nie myśli o końcu kariery