W piątek Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) uznał Yanga winnym naruszenia przepisów antydopingowych we wrześniu 2018 roku. Chińczyk miał wówczas utrudniać pracę przedstawicielom współpracującej z Międzynarodową Agencją Antydopingową organizacji International Doping Control Management Company, którzy chcieli pobrać od niego próbkę krwi - kazał czekać im przed drzwiami przez godzinę. Media informowały, że Yang wraz ze swoim ochroniarzem rozbili fiolkę z krwią młotkiem.
Do incydentu miało dojść w domu zawodnika w prowincji Zhejiang. Gazeta tłumaczyła, że Yang i jego najbliższe otoczenie mieli wątpliwości co do kontrolerów, rzekomo był kłopot z ich identyfikacją. Właśnie dlatego próbka krwi miała zostać zniszczona.
Prawnicy Yanga oświadczyli wówczas, że opublikowany w dzienniku "Sunday Times" artykuł o zdarzeniu był złośliwy, poważnie zaszkodził reputacji zawodnika i naruszył jego prywatność. Zagrozili też pozwem sądowym. Dodali, że opisana sprawa została rozstrzygnięta przez Światową Federację Pływacką (FINA) na korzyść ich klienta, a tymi, którzy naruszyli zasady, byli kontrolerzy.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Międzynarodowa Agencja Antydopingowa WADA zwróciła się do trybunału w Lozannie o arbitraż po tym, jak w marcu FINA po całym zajściu zaledwie upomniała Suna. Kierowana obecnie przez Witolda Bańkę organizacja zażądała dla Chińczyka od dwóch do ośmiu lat zawieszenia.
W otwartym procesie, o który sam poprosił Yang, dowiedziono, że ochroniarz, instruowany przez matkę pływaka, faktycznie rozbił fiolkę z krwią. Opublikowane na stronie internetowej CAS przesłuchanie mistrza olimpijskiego trwało 10 godzin, w trakcie Yang wielokrotnie udzielał wymijających odpowiedzi, a jego zeznania nie były właściwie tłumaczone z chińskiego na angielski. Trybunał postanowił opóźnić wydanie werdyktu do czasu, aż wszystkie strony procesu otrzymają zapoznają się z właściwym tłumaczeniem słów pływaka. Ostatecznie CAS przyznał rację WADA i wymierzył najwyższy wymiar kary.
To oznacza, że Sun Yang nie tylko nie będzie mógł wystąpić na igrzyskach w Tokio, ale prawdopodobnie zakończy karierę. Gdy upłynie okres karencji, będzie miał już 36 lat, co jak na pływaka jest bardzo zaawansowanym wiekiem.
Dla Yanga to druga dopingowa wpadka, w 2014 roku zawieszono go na 3 miesiące za stosowanie trimetazydyny. Niektórzy zawodnicy sugerowali jednak, że wspomagał się niedozwolonymi środkami chociażby w czasie igrzysk w Rio.
Dwóch z jego rywali, Mark Horton oraz Duncan Scott, odmówiło stanięcia razem z nim na podium w czasie ubiegłorocznych mistrzostw świata w Gwangju. Gdy Scott nie wszedł na drugi stopień w czasie dekoracji najlepszych zawodników na 200 metrów stylem dowolnym, Yang się wściekł. Zdenerwowany krzyczał coś w jego stronę i machał z rękami, a po dekoracji powiedział do rywala "jesteś przegranym, a ja zwycięzcą".
- Będę się bronił i nie pozwolę na takie gesty wobec mnie. Nie będę dłużej tolerował braku szacunku ze strony innych zawodników - mówił potem reprezentant Chin.
Swoje tytuły mistrza olimpijskiego Yang wywalczył w 2012 roku w Londynie (400 i 1500 metrów stylem dowolnym) oraz cztery lata później w Rio de Janeiro (200 metrów stylem dowolnym). W dorobku ma także dwa srebrne medale IO (Londyn - 200 m. st. dowolnym, Rio - 400 m. st. dowolnym) oraz jeden brąz (Londyn - sztafeta 4x200 m. st. dowolnym).
Jest też multimedalistą mistrzostw świata. Samych złotych medali ma 11, zdobywał je od 2011 do 2019 roku na dystansach od 200 do 1500 metrów, wszystkie w stylu dowolnym.