35-letni Anders Bardal ma na koncie dwa brązowe medale olimpijskie - z Vancouver (w drużynie) oraz z Soczi (z konkursu na normalnej skoczni). Karierę zakończył w 2015 r., a obecnie pracuje jako ekspert stacji Eurosport.
Norwega ucieszył sukces jego rodaków w konkursie drużynowym. - Wszystko potoczyło się tak, jak mogliśmy się spodziewać. Po pierwszej serii Norwegia, Niemcy i Polska były bardzo blisko siebie. Daniel Andre Tande w swoim drugim skoku dał Norwegom bezpieczną przewagę, a poprawił Andreas Stjernen. Wiadomo było, że Johann Andre Forfang i Robert Johansson skaczą równo, więc losy złota były przesądzone. Cała rywalizacja była jednak bardzo interesująca i stała na wysokim poziomie. Warunki także były idealne - powiedział.
Podsumowując konkursy olimpijskie, Bardal miał problem z wyborem najlepszego skoczka igrzysk. - Była trójka, która górowała nad resztą: Andreas Wellinger, Kamil Stoch i Robert Johansson. Trudno mi wskazać jednego. Wellinger i Stoch wygrali konkursy indywidualne, ale finalnie wszyscy wracają do domów ze złotymi medalami - stwierdził 35-latek.
Norweg zdradził także, kto go rozczarował, a kto zaskoczył. - Richard Freitag trochę zawiódł, szczególnie biorąc pod uwagę, jak spisywał się na początku sezonu - powiedział o Niemcu.
Na plus wyróżnił Dawida Kubackiego. - Widać było (w konkursie drużynowym - przyp. red.), że jest w świetnej formie i dzięki niemu Polacy byli bardzo blisko pierwszego miejsca po pierwszej serii - podsumował Anders Bardal.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka