W wiosce olimpijskiej, dwa dni przed piątkową ceremonią otwarcia, Irańczycy chcieli odebrać nowe telefony (Samsung Galaxy Note 8), które przysługiwały sportowcom. Wówczas nie otrzymali jednak nowoczesnych smartfonów, ponieważ, według relacji ich komitetu olimpijskiego, organizatorzy stwierdzili, że sankcje ONZ zabraniają dostawy towarów luksusowych do Iranu.
Rozpoczęła się polityczna burza. Do Irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wezwany południowokoreański ambasador. Prokurator Generalny w tym kraju chciał nawet przesłuchać szefa firmy Samsung. Na całą sytuację zareagowali również irańscy internauci, którzy w mediach społecznościowych nawoływali do bojkotu produktów azjatyckiego giganta.
Afera trafiła na pierwsze strony irańskich gazet. Politycy skrytykowali całą sytuację, podkreślając, że zostały złamane zasady tzw. ducha olimpijskiego. Sytuacja była bardzo poważna, a świadczą o tym również słowa jakie, według BBC, usłyszał południowokoreański ambasador. - Jeśli firma Samsung nie przeprosi, to ucierpią stosunki handlowe z Iranem.
Taka deklaracja mogła przestraszyć szefów firmy. Iran jest największym rynkiem smartfonów na Bliskim Wschodzie. Ponad połowa tych urządzeń pochodzi od Samsunga. Reakcja była zatem dość szybka. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zadeklarował już, że Irańczycy otrzymają nowe telefony komórkowe i będą mogli zabrać je do swoich domów.
Z kolei Samsung, przez swojego rzecznika, poinformował, że przekazał ponad 4000 smartfonów na igrzyska w Pjongczangu i to do komitetu organizacyjnego zmagań i MKOL-u należy proces ich dystrybucji.
Oprócz Irańczyków telefonów nie otrzymali również sportowcy z Korei Północnej. W ich przypadku nie ma jednak mowy o aferze, ponieważ i tak nie mogliby zabrać ze sobą nowego sprzętu do komunistycznego kraju.
ZOBACZ WIDEO Polak z Korei Południowej: Mrozy w Pjongczangu będą bardzo dokuczać sportowcom. Zwłaszcza w konkurencjach narciarskich