W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Adam Malcher (KPR Gwardia Opole)
Wielki mecz w Opolu, prawie równie dobry w Zabrzu. Malcher okazał się batem na strzelców Górnika Zabrze. W rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym odbił 15 rzutów (wiele z nich w kluczowych momentach) i pomógł Gwardii wyjść na prowadzenie. W dwumeczu bronił na bardzo wysokim poziomie, sumarycznie powyżej 40 proc. skuteczności. Takiego wsparcia od bramkarza nie dostał Górnik i m.in. dlatego nie zdołał odrobić strat z pierwszego meczu. Teraz zawodnicy Orlenu Wisły będą użerać się z Malcherem.
Lewoskrzydłowy: Marek Świtała (Chrobry Głogów)
Legenda Chrobrego powoli schodzi ze sceny, przynajmniej tej pierwszoligowej. W swoim ostatnim meczu w głogowskich barwach dał popis jak za dawnych lat. Osiem goli na koncie, zaledwie jedna pomyłka, pięć pewnie wyegzekwowanych karnych. Utrzymywał Chrobrego w grze o półfinał, do szczęścia zabrakło nieco dłuższej ławki rezerwowych i skończyło się na pyrrusowym remisie 24:24. Azoty grają dalej, a Świtała myśli nad przyszłością. Jak zapowiedział, jeszcze nie znudził się piłką ręczną i prawdopodobnie będzie kontynuować karierę na niższym szczeblu. Chociaż jego doświadczeniem przydałoby się niejednej ekipie z Superligi.
Lewy rozgrywający: Karol Bielecki (PGE VIVE Kielce)
Kielecki walec przejechał się po Enerdze MKS-ie Kalisz (43:22). Rewanżowy ćwierćfinał był formalnością, ale zawodnicy mistrzów Polski potraktowali go poważnie, nie odpuszczali do końcowej syreny. Bielecki rozpoczął spotkanie w siódemce, a nie jest to ostatnio regułą, przeważnie wychodził na parkiet z określonym zadaniem (czytaj: rzut karny). Przeciwko beniaminkowi pokazał, że nadal - w wieku 36 lat - rzuca na wysokim poziomie i na swój sposób radzi sobie z obrońcami. Trafił dziewięć razy, aż ośmiokrotnie z dystansu i w pełni zasłużył na nominację do gracza tygodnia.
Środkowy rozgrywający: Marko Tarabochia (Orlen Wisła Płock)
Bez rewelacji, po prostu solidny występ Bośniaka. Przedzierał się przez obronę, gubił krycie, rzucał z dystansu. Jego dwa ostatni trafienia uspokoiły sytuację, bo Wybrzeże zaczęło gonić Nafciarzy i mogło wywieźć remis z Orlen Areny. Dobra forma Tarabochii powinna cieszyć płockich kibiców, bo do końca sezonu będzie właściwie jedynym wyborem na środku rozegrania. W meczu z Wybrzeżem (37:32) rzucił cztery bramki.
Prawy rozgrywający: Alex Dujshebaev (PGE VIVE Kielce)
Przed tygodniem pisaliśmy, że wyróżnienie nieco na siłę, z braku laku. Tym razem jak najbardziej zasłużona nominacja. Dujshebaev na tle MKS-u wyglądał jak zawodnik z innego świata. Osiem goli, niemal 100 proc. skuteczność, efektowne akcje, w tym gol po wrzutce od Manuela Strleka. Zdecydowanie najlepszy prawy rozgrywający PGNiG Superligi.
Prawoskrzydłowy: Michał Daszek (Orlen Wisła Płock)
Miał nie wystąpić w ćwierćfinale z Wybrzeżem, narzekał na dolegliwości ze strony kręgosłupa, przechodził rehabilitację. Wyszedł jednak na parkiet i zagrał jak gdyby nigdy nic. Po przerwie dostał swoje minuty i w błyskawicznym tempie dokładał kolejne gole, gdańszczanie zupełnie nie mogli sobie z nim poradzić, niewiele zdziałali bramkarze, bo Daszek popisywał się szerokim wachlarzem zagrań. Do siatki trafił sześć razy w siedmiu próbach.
Obrotowy: Igor Źabić (Orlen Wisła Płock)
Kapitalny finisz sezonu w wykonaniu Słoweńca. W dwumeczu z Wybrzeżem rzucił aż 18 goli, niemal wszystkie z gry. W rewanżu trafiał z równie dużą swobodą jak w Gdańsku. Koledzy często posyłali do niego podania, a Źabić doskonale wiedział, co z nimi zrobić, niezależnie od krycia obrońców. Popisywał się naprawdę efektownymi rzutami, zakończył mecz z 9 bramkami. Jeśli utrzyma formę do końca miesiąca, będzie murowanym faworytem do nagrody dla zawodnika maja.
ZOBACZ WIDEO Uciekali przed Małyszem w charytatywnym celu