W tym artykule dowiesz się o:
Z ziemi niemieckiej do Polski
Michael Biegler od początku swojej pracy z reprezentacją Polski nie miał łatwo. Zajął miejsce charyzmatycznego Bogdana Wenty, który poprowadził Biało-Czerwonych na szczyt światowego szczypiorniaka, był kochany przez kibiców. Niemiec nie mógł liczyć na takie uwielbienie ze strony Polaków, a dodatkowo nie posiadał w swoim CV sukcesów, potwierdzających jego kunszt trenerski. Na swoje nazwisko Biegler musiał dopiero zapracować. Trzeba przyznać, że ta sztuka mu się udała, brązowy medal mistrzostw świata wywalczony w Katarze to największe osiągnięcie w jego karierze, które sprawiło, że został zauważony.
Już w trakcie mundialu pojawiły się informacje na temat zainteresowania jego osobą HSV Hamburg. Zwycięzca Ligi Mistrzów z sezonu 2012/2013 w ostatnim czasie borykał się z olbrzymimi problemami finansowymi, jednak powoli wychodzi na prostą i zamierza krok po kroku odbudować swoją potęgę. Zatrudnienie Bieglera w HSV jest przesądzone, od 1 lipca ma zostać szkoleniowcem tej drużyny. Jednoczesna praca w klubie i reprezentacji zawsze wzbudziła kontrowersje, jednak w świecie piłki ręcznej nie jest niczym nowym. Związek Piłki Ręcznej w Polsce w przed dzień najważniejszego wydarzenia w historii polskiego szczypiorniaka musiał podzielić się trenerem z niemieckim klubem.
Rok 2016 będzie niezwykle ważny dla reprezentacji, wówczas rozegrane zostaną mistrzostwa Europy, których gospodarzem będzie Polska oraz Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Po tych turniejach drużynę narodową czekają zmiany, to nieuniknione. Pytaniem pozostaje jak duże one będą. Kilku doświadczonych zawodników nosi się z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery. Jak liczne będzie to grono i jak mocno nadkruszony zostanie trzon drużyny? Od wyników na tych turniejach zależeć będzie także dalszy los Bieglera. Pewne jest, że niezależnie czy nastąpi zmiana na stanowisku selekcjonera, trenera Biało-Czerwonych czeka niezwykle trudne zadanie.
Trenerski duet, praca w klubie i reprezentacji
Praca w klubie i reprezentacji to w piłce ręcznej dość popularne zjawisko. Najlepsi szkoleniowcy często swoje ambicje realizują jednocześnie na obu płaszczyznach. Najmocniejsze federacje narodowej starają się unikać takich sytuacji, chcąc aby trener całą swoją energię, uwagę poświęcał reprezentacji. W praktyce jednak tak mocne drużyny jak Hiszpania, Islandia, Niemcy czy Węgry dzielą się szkoleniowcami z klubami.
W przypadku reprezentacji Polski także jest to powszechne zjawisko. Poprzedni selekcjoner Bogdan Wenta prowadząc drużynę narodową pracował w SC Magdeburgu, a następnie Vive Tauron Kielce. Nie inaczej jest w przypadku duetu trenerskiego kobiecej reprezentacji. Kim Rasmussen także pracował w dwóch klubach, jego asystent Antoni Parecki prowadzi natomiast Start Elbląg.
W niektórych drużynach zaciera się granica pomiędzy pierwszym a drugim trenerem, w takim przypadku mawia się o duetach szkoleniowych. Najbardziej znany to Ola Lindgren - Staffan Olsson, który pracuje ze szwedzką reprezentacją. W Polsce zazwyczaj granica pomiędzy trenerem a jego asystentem jest dość wyraźna, nie oznacza to jednak że rola tego drugiego jest mniej istotna. Często osoby zasiadające na ławce trenerskiej pod względem charakteru są przeciwieństwami, co sprawia że doskonale się uzupełniają. Tak było w przypadku Bogdana Wenty i Daniela Waszkiewicza.
Innym przypadkiem jest, gdy dwaj szkoleniowcy odpowiadają za różne aspekty gry np. atak i obronę. W reprezentacji Polski kobiet główny trener Kim Rasmussen zajmuje się przede wszystkim aspektami ofensywnymi, gdy jego asystent Antonii Parecki skupia się na grze obronnej i bramkarkach. W trakcie mistrzostw świata w Katarze jak na dłoni widać było, że Biało-Czerwoni męczą się w ataku pozycyjnym. Michael Biegler jest specjalistą od obrony. Czy asystent odpowiadający za grę w ataku sprawiłby, że reprezentację Polski stać byłby na jeszcze lepsze wyniki?
Młody polski trener, asystent Bieglera
W Polsce nie brakuje młodych szkoleniowców z imponującym dorobkiem zawodniczym. Kariery niedawno zakończyli znakomici szczypiorniści, który jeszcze przed zawieszeniem butów na kołu szkolili się z myślą o pracy w zawodzie trenera. Damian Wleklak, Rafał Kuptel i Marcin Lijewski mają już doświadczenie w prowadzeniu seniorskich bądź młodzieżowych reprezentacji. Pracę trenerską rozpoczęli także Robert Lis oraz Piotr Przybecki.
Czy któryś z tych szkoleniowców poradziłby sobie w roli trenera reprezentacji Polski? Być może lepszym rozwiązaniem byłoby zebranie doświadczenia będąc asystentem bardziej doświadczonego kolegi po fachu. - Nie widzę takiej konieczności, by rozdzielać duet Michael Biegler - Jacek Będzikowski. Funkcjonuje on dobrze i bronią go wyniki. Teoretycznie jeśli Związek Piłki Ręcznej w Polsce zdecydowałby się na jakieś zmiany, to według mnie warto byłoby zastanowić się nad rozwiązaniem, w którym kadrę mógłby objąć młody duet, na przykład Damian Wleklak - Marcin Lijewski. Po 2016 roku kadra będzie odmłodzona, a oni prowadzą młodzieżówkę i mają duży przegląd wśród młodszych zawodników. Marcin Lijewski ma duże doświadczenie jako zawodnik, a Damian Wleklak pracuje nad warsztatem pod okiem Daniela Waszkiewicza - analizuje Artur Siódmiak.
- Jeśli nie oni, to do głowy przychodzi mi Piotr Przybecki, który prowadzi Śląsk. Wrocławianie co prawda nie zachwycają, ale w mojej ocenie ten zespół nie posiada dostatecznej ilości wartościowych zawodników gwarantujących pełną realizację tego, co Piotrek ma im do przekazania, dlatego ciężko im o dobry wynik w tym sezonie. Jest jeszcze Rafał Kuptel, który obecnie z powodzeniem prowadzi zespół Gwardii Opole oraz jest trenerem kadry juniorów - dodaje były zawodnik reprezentacji Polski.
- Bieglera bronią wyniki. Poprowadził zespół do brązowego medalu, a wygranych się nie sądzi. Dużo się mówi o stylu, że nie był on zadowalający w ataku, ale czy gdyby pomagał mu specjalista od ofensywy, czy byłoby lepiej? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Oczywiście, w wielu spotkaniach na turnieju w Katarze nasza gra w ataku opierała się w dużej mierze na indywidualnych umiejętnościach poszczególnych zawodników, dużo było prostych rozwiązań, współpracy dwóch, trzech graczy co przynosiło efekt bramkowy. Mało zaś było rozbudowanych rozwiązań taktycznych obejmujących również rozegranie ataku szybkiego, ale z drugiej strony czy to źle? Piłka ręczna to gra błędów, a styl gry wielu zespołów jest uzależniony głównie od warsztatu trenera oraz kompetencji poszczególnych zawodników. Nasza kadra opiera się głównie na kilku doświadczonych graczach, którzy dzięki swym fantastycznym umiejętnościom technicznym sami często kreują grę zespołu na tyle dobrze, że dało nam to brązowy medal na ostatnim mundialu - podsumowuje Artur Siódmiak.
Doświadczony polski trener, kierunek zagranica
W piłce ręcznej następują zmiany pokoleniowe, które dotyczą nie tylko grona zawodników, ale także trenerów. Nie trzeba spoglądać daleko, by zauważyć pewne tendencje. W PGNiG Superlidze zespołowy prowadzą młodzi polscy trenerzy lub szkoleniowcy z zagranicy. Niewielu doświadczonych fachowców może liczyć na pracę z najlepszymi polskimi drużynami. Stara szkoła trenerska ustępuje miejsca młodszej.
W kontekście reprezentacji trudno aktualnie znaleźć w Polsce doświadczonego szkoleniowca, którego wyniki osiągane w ostatnich latach predysponowałby do objęcia funkcji selekcjonera drużyny narodowej. Nie do końca jest to wina samych zainteresowanych, to również działacze najmocniejszych klubów stawiając na rozwój postanowili sięgnąć po szkoleniowców z zagranicy. Cztery najlepsze polskie zespoły sezon rozpoczęły z obcokrajowcami na ławce trenerskiej. Związek Piłki Ręcznej w Polsce także postawił na zagraniczną myśl szkoleniową, zarówno w przypadku męskiej, jak i żeńskiej drużyny narodowej.
Czy zatem w najbliższych latach polskich szczypiornistów nadal szkolić będą zagraniczni trenerzy? Przeszkodą w zatrudnieniu coacha ze światowego topu mogą być pieniądze, jednak nie tylko. Trenerowi należy stworzyć odpowiednie warunki do pracy, kadra musi posiadać duży potencjał, który pozwoli na zbudowanie zespołu walczącego o najwyższe cele. Po turniejach w 2016 roku drużynę narodową czekają duże zmiany, kariery zakończy kilku zawodników stanowiących trzon reprezentacji. Trenera Biało-Czerwonych czeka trudne, ryzykowane zadanie.
- Rozmyślając czysto teoretyczne... Nie widzę racjonalnego sensu, by zmieniać Michaela Bieglera na doświadczonego trenera z Polski. Jak szkoleniowiec z naszego kraju, to właśnie Wleklak, Lijewski, bądź Przybecki czy Kuptel. Jak mielibyśmy po 2016 roku zakontraktować innego obcokrajowca, to musiałby to być trener z najwyższej półki i ważny jest tu aspekt finansowy. W tym momencie topowi trenerzy to m.in. Alfred Gislason, czy Talant Dujszebajew. To gwiazdy z charyzmą, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na naszą kadrę - podsumował Artur Siódmiak.