W środę MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski była zdecydowanym faworytem meczu w Chorzowie z KPR-em Ruchem. Piotrkowianki w tym sezonie potrafiły już wysoko wygrywać z ekipą z Górnego Śląska, tym bardziej dużym zaskoczeniem mógł być scenariusz, jaki miał miejsce na parkiecie.
W I połowie to ostatni w tabeli Ruch Chorzów wyglądał dużo lepiej i zasłużenie na przerwę schodził przy wyniku 14:10. - Wdało się w naszą grę duże rozluźnienie, do tego nie ukrywam, dziewczyny z Chorzowa postawiły nam trudne warunki, popełniałyśmy też bardzo dużo błędów własnych i miałyśmy sytuacje, których nie wykorzystywałyśmy. To się złożyło na taki przebieg meczu - powiedziała Aleksandra Zaleśny, zawodniczka Piotrcovii.
Przerwa i uwagi Krzysztofa Przybylskiego wpłynęły na tyle pozytywnie na zespół z województwa łódzkiego, że po przerwie Piotrcovia, mimo gry w osłabieniu, bardzo szybko wyrównała stan meczu. - Może przerwa podziałała na naszą korzyść - zauważyła Zaleśny.
Już w niedzielę ostatni mecz w sezonie, w którym Piotrcovia we własnej hali, po raz pierwszy w obecności kibiców znów zmierzy się z Ruchem. - Nie możemy się tego doczekać i mamy nadzieję, że ten mecz ułoży się po naszej myśli i będzie spokojnie wygrany - podsumowała szczypiornistka.
ZOBACZ WIDEO: Damian Wrzesiński wściekły po przegranej! Pojawiły się łzy