Dwa brązowe medale mistrzostw Polski, cztery czwarte miejsce w Superlidze, tytuł najlepszego defensora sezonu 2016/17. Przemysław Rosiak stał się symbolem kwidzyńskiego klubu, ulubieńcem kibiców. Walczak, twardziel i motywator jakich mało. Od lat trzymał szatnię w ryzach.
- Miałem jeszcze roczną umowę z MMTS-em, ale usiedliśmy do rozmów, podaliśmy sobie ręce i rozwiązaliśmy kontakt. Mam już inny pomysł na życie. Od trzech lat stopniowo przygotowywałem się do pracy zawodowej na pełny etat, od lipca już wyłącznie zajmuję się branżą tworzyw sztucznych - wyjaśnia Rosiak.
Pożegnanie z MMTS-em nieoficjalnie oznacza koniec profesjonalnej przygody z piłką ręczną. - Nie zamierzam ruszać się z Kwidzyna, związałem swoją przyszłość z miastem, mamy z żoną prywatne plany. Może jeszcze kiedyś wrócę do sportu, ale nie na zawodowym poziomie - mówi nam 34-letni defensor.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
- Wiadomo, że żal odchodzić z klubu po tylu latach, ale wcześniej MMTS normalnie funkcjonował przecież beze mnie. Po prostu zakończyłem pewien etap w życiu. Praca trenera? Nie dla mnie. To ciężki kawałek chleba, wiąże się z tułaczką po kraju. Nie myślę też o szkoleniu młodzieży, to oznacza pracę w szkole, w czym zupełnie się nie widzę - przyznaje.
Rosiak pożegnał się z Superligą bardzo pechowo - we wrześniu 2019 roku doznał poważnej kontuzji kolana w spotkaniu z Chrobrym Głogów i już nie wrócić do gry w sezonie 2019/20. - Muszę przyznać, że cały proces leczenia i rehabilitacja przebiegły dobrze, zacząłem wstępne treningi przed nowymi rozgrywkami. Wiadomo, że więcej powiedziałbym w trakcie trwania sezonu, przy przygotowaniach na najwyższych obrotach, ale wszystko wygląda dobrze. W wieku 34 lat trzeba jednak pomyśleć o innym sposobie na życie niż sport - tłumaczy Rosiak.
ZOBACZ:
Kolejne kluby rezygnują z europejskich pucharów
Mocna obsada memoriału w Mielcu