Liga Mistrzów. Ważne zadanie PGE VIVE. Kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Mieszkowem Brześć

Newspix / Radosław Piasecki / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
Newspix / Radosław Piasecki / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce

Dwie porażki z rzędu sprawiły, że sytuacja kielczan w Lidze Mistrzów nie jest łatwa. Szczypiorniści PGE VIVE liczą na punkty i przełamanie w spotkaniu 5. kolejki rozgrywek, w którym zmierzą się z Mieszkowem Brześć.

Wydaje się, że Mieszkow Brześć to idealny dla kielczan rywal na przełamanie. Żółto-biało-niebiescy mierzyli się z Białorusinami osiem razy i siedmiokrotnie wychodzili z tych potyczek zwycięsko. Ta jedna porażka przydarzyła się mistrzom Polski na inaugurację rozgrywek 2017/2018 i była dość niespodziewana. Owszem - gracze Siergieja Bebeszki pokazywali już wcześniej, że na własnym parkiecie są w stanie zagrozić zespołom z europejskiego topu, ale przed tamtym pojedynkiem to szczypiorniści z Polski typowani byli na faworytów.

Czytaj też: Bertus Servaas: Nerwy po porażkach? Za długo jestem prezesem

Mecz przez długi czas nie układał się po myśli graczy z województwa świętokrzyskiego, a gdy gospodarze nabrali wiatru z żagle i uwierzyli, że są blisko zwycięstwo, ani przez moment się nie zawahali. Ostatecznie wygrali 28:25. W Mieszkowie od tamtej pory zmieniło się bardzo dużo - trenerzy, zawodnicy, cele zespołu, ale nie zmieniło się jedno - ambicja i ciągła chęć bycia w europejskiej czołówce. W ostatnich czterech latach zawodnicy z Brześcia docierali do fazy Last 16 i taki też jest cel na ten sezon. Nikt na Białorusi nie obraziłby się jednak, gdyby wreszcie udało się przełamać i pójść jeszcze dalej - awansować do ćwierćfinału rozgrywek.

Do tego jeszcze droga bardzo daleka, ale gracze wszystkich zespołów wiedzą, że Liga Mistrzów jest tak skonstruowana, że liczy się każdy, nawet najmniejszy krok, w drodze do wymarzonego celu. Szczypiorniści Mieszkowa nie będą więc kalkulowali i zrobią wszystko, by wykorzystać słabszy moment żółto-biało-niebieskich.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Niezwykły wyczyn wioślarki. Joanna Dorociak najlepsza w maratonie


Czytaj też: Niespodziewanie szybka zmiana trenera w Vardarze Skopje

Kielczanie po czterech kolejkach mają na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo. Ich bilans dopełniają remis i dwie porażki. Nie wygrali w Lidze Mistrzów prawie od miesiąca, na dodatek w międzyczasie przyszło im się pogodzić z przegraną na krajowym podwórku z Orlenem Wisłą Płock. Jeśli przegrają w Brześciu, spadną na siódme miejsce w grupie B (pozycję, na której w tym momencie znajduje się Mieszkow).

- Nasze porażki wynikały głównie z błędów leżących po naszej stronie. Nie potrafiliśmy zachować mentalności zwycięzców. Ja sam też zrobiłem kilka rzeczy źle. Teraz trzeba wstać, nie płakać. Jak prawdziwi mężczyźni musimy walczyć dalej - twierdzi Talant Dujszebajew.

W Brześciu kielczanie nie będą mogli liczyć na Igora Karacicia, który w spotkaniu z Orlenem Wisłą Płock doznał urazu klatki piersiowej. Zawodnik wystąpił jeszcze w meczu z Montpellier HB, ale ostatnie dni spędził w Skopje, gdzie przeszedł badania. Dla mistrzów Polski to spore osłabienie - Chorwat bardzo dobrze odnalazł się na środku rozegrania i od początku sezonu był pierwszoplanową postacią w szeregach kieleckiej siódemki.

Liga Mistrzów, 5. kolejka:

Mieszkow Brześć - PGE VIVE Kielce / 19.10.2019, godz. 17:00

Źródło artykułu: