Samokrytyczne wyznanie Roberta Orzechowskiego: Przegraliśmy ten mecz w głowie

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Robert Orzechowski
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Robert Orzechowski

Nie tak wyobrażali sobie wyjazd na Lubelszczyznę gracze MMTS-u Kwidzyn. Goście jeszcze do przerwy remisowali 12:12, by finalnie ulec Azotom Puławy 17:26. - Przegraliśmy ten mecz w głowie - przyznaje Robert Orzechowski z kwidzyńskiej drużyny.

- Jeżeli chcemy być zespołem, który liczy się w stawce, to nie możemy grać dwóch tak różnych połów jak z Azotami. W pierwszej dominowaliśmy, prowadziliśmy grę. W drugiej połowie przegrywamy za to dziesięcioma bramkami. To jest dla nas bardzo dobry materiał do analizy. Zostały nam do rozegrania dwa mecze i tu zaczyna się dla presja, bo musimy je koniecznie wygrać - powiedział.

Orzechowski zna przyczynę, dla której jego drużyna, mimo tak dobrych pierwszych trzydziestu minut, finalnie uległa tak sromotnie. - Przegraliśmy ten mecz w drugiej połowie przede wszystkim w głowie, popełniając na początku proste błędy, praktycznie bez presji. Azoty skontrowały nas kilka razy. Była to dla nich woda na młyn. Jako klasowa drużyna wykorzystują błędy przeciwnika.

Były rozgrywający Azotów, obecnie ponownie w Kwidzynie, błyszczał szczególnie w pierwszych minutach spotkania. Później może nie było już tak dobrze, ale grając na dosyć dobrej skuteczności był najlepszym snajperem MMTS-u, zdobywając pięć bramek. Zwłaszcza trudne do obrony, zaskakujące rzuty z drugiej linii mogły budzić respekt. Kiedy drużyna z Pomorza w ostatnim kwadransie meczu była karcona kontrami rywali, Orzechowski z ambicją pokrzykiwał na kolegów. Był swoistym liderem zespołu.

- Nie mamy zawodnika, który może wziąć piłkę i rzucać sobie kilka razy, gdzieś tam do tabelki. U nas w każdym meczu wygląda to inaczej. Wykorzystujemy taktykę założoną przez trenera na dane spotkanie. Tak ułożył się ten mecz. W poprzednim (z Orlenem Wisłą Płock - przyp. red.) nie rzuciłem żadnej bramki. Inni grali więcej, ja mniej, z kolei tutaj ja miałem więcej szans. Chcemy być mocni jako drużyna, a nie personalnie jako pojedynczy gracze - wyjaśnił.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Męczarnie Orlenu Wisły w Kwidzynie. Bramkarze w rolach głównych

Źródło artykułu: