Za węgierską federacją ciężko nadążyć. Według oficjalnych informacji, już w środę mieliśmy poznać nowego selekcjonera Madziarów. Jak się jednak okazało, nadzwyczajne zebranie władz w Budapeszcie nie wyłoniło nowego szkoleniowca. Ba, wprowadziło jeszcze więcej zamieszania.
Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno, najpoważniejszym kandydatem był Xavier Sabate. Dla hiszpańskiego szkoleniowca byłby to powrót na węgierską ławkę - tamtejszą reprezentację prowadził już w latach 2016-2017. Do tej pory jednak Sabate, razem z klubem, zaprzeczali wszelkim medialnym doniesieniom.
Swoje stanowisko 42-latek potwierdził na konferencji po meczu Orlen Wisły Płock z PGE VIVE Kielce. - My to komunikowaliśmy na Twitterze i od tego czasu sytuacja się nie zmieniła - komentował Sabate. - Jak wrócę do szatni to może się okazać, że dzwonili. Ale jeśli taka sytuacja miała miejsce, w pierwszej kolejności poinformuję o tym klub. Wszyscy w Płocku wiedzą, że jestem skupiony w 200% na pracy z zespołem i to jest mój priorytet.
Najwyraźniej priorytety zmieniły się w przypadku węgierskiej federacji. Na środowym spotkaniu nie zapadły żadne wiążące decyzje, co więcej - do grona kandydatów dołączyły nowe nazwiska. O posadę selekcjonera, poza Sabate i wymienianym wcześniej Istvanem Csoknyaiem, ubiegać się będzie trener kadry młodzieżowej Madziarów - Janos Gyurka oraz szkoleniowiec Grundfos Tatabanya - Vladan Matić.
Zdaniem węgierskich dziennikarzy, nazwisko Maticia przewija się za każdym razem, gdy poszukiwany jest nowy selekcjoner, i to on ma obecnie największe szanse. Dodajmy, że jego zespół pokonał w środę Telekom Veszprem 26:24.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Uliczna rozgrzewka Marii Szarapowej