Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego wydawało się, że Duma Katalonii dopnie swego i pokaże, że miejsce w czołówce jej się po prostu należy. Tak się jednak nie stało. Szczypiorniści z Montpellier jak lwy walczyli do ostatniej sekundy pojedynku i ta walka się opłaciła.
Przegrali w Hiszpanii, ale to była słodka porażka - kluczowa okazała się zaliczka z pierwszego spotkania. Tak jak w poprzednim roku marzeń o zwycięstwie Ligi Mistrzów pozbawili aktualnych obrońców tytułu - PGE VIVE Kielce, tak w tym sezonie wyrzucili z rozgrywek najbardziej utytułowany zespół w historii. Niby nic dwa razy się nie zdarza, ale Montpellier pokazuje, że ma patent na wygrywanie z faworytami.
Temperatura spotkania ani na moment nie spadła, ale sam przebieg meczu to już prawdziwa sinusoida - raz w górę, raz w dół. Dla kibiców Barcelony nie był to jednak szczęśliwy wykres - początek pojedynku ich zawodnicy kompletnie przespali, a w końcówce dali dojść do głosu rywalom i to dla nich Wielka Sobota okazała się szczęśliwa.
Szczypiorniści Montpellier zaliczyli fantastyczne otwarcie zawodów. Grali jak z nut i całkowicie przytłoczyli gospodarzy - nie minęło nawet osiem minut starcia, a Francuzi prowadzili już czterema trafieniami. Katalończycy szybko znaleźli się więc w trudnym położeniu - błyskawicznie bowiem strata, którą mieli odrobić, urosła do siedmiu bramek.
Hiszpanie nie wpadli jednak w popłoch. Konsekwentnie realizowali swoje zadania i nie trzeba było długo czekać, by to się opłaciło. Pierwszy kwadrans gry skutecznym trafieniem zakończył Kamil Syprzak i tym samym doprowadził do remisu po 8. Na parkiecie zrobiło się naprawdę ciekawie - obie drużyny poszły na prawdziwą wymianę ciosów. Dumie Katalonii pomagał fakt, że świetnie spisywać zaczął się Gonzalo Perez de Vargas, bo jego dobra dyspozycja sprawiła, że Francuzi musieli się bardzo natrudzić, by zdobywać kolejne bramki. Na przerwę gracze Xaviera Pascuala schodzili wygrywając jednym trafieniem 15:14.
Drugą połowę rzutem przez całe boisko udanie zainaugurował Gonzalo Perez de Vargas. Gospodarze spokojnie utrzymywali dwie bramki przewagi, ale wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że takie prowadzenie zupełnie ich nie urządza. Valero Rivera dał sygnał do przyśpieszenia i jego koledzy włączyli turbodoładowanie. Znów kluczowe trafienia rzucił Syprzak, bo po jego bramce w 41. minucie FC Barcelona po raz pierwszy miała wynik dający jej awans do ćwierćfinału.
Wydawało się, że Katalończycy już tego z rąk nie wypuszczą, tym bardziej, że błyskawicznie powiększyli swoją przewagę do sześciu trafień. Montpellier jednak nie odpuszczało. Ten mecz zresztą powinni obejrzeć wszyscy młodzi adepci piłki ręcznej - nie tylko po to, by podziwiać fantastyczną grę obu zespołów, ale przede wszystkim, aby zobaczyć, jak wygląda prawdziwa walka, wiara w pozytywny wynik i brak odpuszczania. Kilka fantastycznych obron Nikoli Portnera, doskonałe zachowanie w ataku Mamdouha i na niespełna cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem Francuzi zniwelowali straty do jednego oczka. Na to już gospodarze nie mieli odpowiedzi. Wygrali, ale 30:28 to nie był rezultat, który ich satysfakcjonował.
Liga Mistrzów, 1/8 finału:
FC Barcelona Lassa - Montpellier HB 30:28 (15:14)
Pierwszy mecz: Montpellier HB - FC Barcelona Lassa 28:25, w dwumeczu 56:55 - awans Montpellier HB
FC Barcelona:
Perez de Vargas 2 - Tomas 2, Entrerrios 1, Sorhaindo, Arino, Rivera 5, N'Guessan 5, Syprzak 4, Dolenec, Mem 4, Morros, Palmarsson 2, Gomez 5, Jallouz
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (Entrerrios, Palmarsson - po 2 min.)
Montpellier HB: Gerard, Portner - Simonet 5, Truchanovicius 2, Guigou, Richardson 7, Kavticnik 2, Bonnefond 4, Fabregas 2, Porte 3, Bingo, Mamdouh 3, Afgour, Soussi
Karne: 4/5
Kary: 8 min. (Bonnefond, Fabregas, Porte, Afgour - po 2 min.)
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem
Na wybory nie poszło około15 milionów uprawnionych do głosowania ... to nie świadczy nic dobrego o nas ... wiesz o tym ?! Czytaj całość
O patriotyźmie PiSu przekonuje sie min branża futerkowa. Ale to nie duskusja na twój poziom i tak nie zrozu Czytaj całość