KPR Gwardia dostała srogą lekcję od Orlen Wisły. "Daliśmy się objeżdżać jak dzieci"

Materiały prasowe / KPR GWARDIA OPOLE / Mateusz Jankowski
Materiały prasowe / KPR GWARDIA OPOLE / Mateusz Jankowski

KPR Gwardia Opole przegrała z Orlen Wisłą Płock 21:39 w meczu 16. kolejki PGNiG Superligi. Kapitan opolan Mateusz Jankowski uważa, że jego drużynie zabrakło w starciu z wicemistrzem Polski przede wszystkim wiary.

Choć pierwsze wyniki szczypiornistów z Płocka w rundzie wiosennej (29:26 z Górnikiem Zabrze i 29:27 z Zagłębiem Lubin) mogły sugerować, że da się z nimi podjąć wyrównaną walkę, święto piłki ręcznej w Opolu przebiegło bez emocji. Gracze Orlen Wisły od początku ustawili sobie mecz pod swoje dyktando i pokonali Gwardię różnicą aż 18 trafień.

- W naszych wewnętrznych dyskusjach przewijał się temat możliwości "ugryzienia" Orlen Wisły. Jak jednak było widać, tylko na słowach się skończyło. Czyny poszły w całkiem inną stronę - powiedział rozgoryczony Mateusz Jankowski, obrotowy opolan.

Losy opolsko-płockiej konfrontacji były już właściwie rozstrzygnięte na półmetku. Gospodarze mieli ogromne problemy z przebiciem się przez defensywę wicemistrzów Polski. Ich rzuty z drugiej linii albo były blokowane, albo z łatwością wyłapywał je Rodrigo Corrales.

Gwardziści zanotowali też dużo prostych strat oraz zupełnie nie radzili sobie z zatrzymywaniem szybkich i różnorodnych ataków Orlen Wisły, która po 30 minutach prowadziła aż 21:8.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

- Mamy sobie wiele do zarzucenia, bo przegraliśmy zdecydowanie zbyt wysoko. Powinniśmy postawić przede wszystkim mocniejsze warunki w defensywie, a dawaliśmy objeżdżać się jak dzieci. Myślę, że zabrakło nam trochę wiary, która po pierwszym gwizdku gdzieś się ulotniła. Rywale obnażyli wszystkie nasze braki. Jako kapitanowi wypada mi tylko przeprosić kibiców za naszą dyspozycję. Nic nam nie wychodziło, dostaliśmy srogą nauczkę. Musimy twardo stąpać po ziemi, bo w meczu z Orlen Wisłą nie byliśmy kolektywem znanym z poprzednich spotkań - dodał kapitan opolskiego klubu.

Zawodnicy Gwardii nie mają wiele czasu na rozpamiętywanie porażki z płocczanami i wyciągnięcie z niej odpowiednich wniosków. Już w sobotę (11 lutego, godz. 19:15) czeka ich bowiem kolejny, bardzo ważny pojedynek ligowy, w którym zmierzą się na wyjeździe z Meblami Wójcik Elbląg.

Choć w rundzie wiosennej ekipa z Opola większość meczów rozegra na własnym terenie, Jankowski nie uważa, że ten fakt będzie stanowić dla jego zespołu ułatwienia.

- Druga runda na pewno nie będzie łatwiejsza. Wszyscy już się dobrze znają i będziemy musieli bardzo mocno bronić szacunku, jaki sobie do tej pory wywalczyliśmy. Każde spoczęcie na laurach przeciwnik szybko wykorzysta. W Elblągu naprawdę nie będzie łatwo o sukces, bo nie jesteśmy jeszcze na tyle klasową drużyną, by przystępować do pojedynku z nastawieniem "co by się nie działo, i tak wygramy". Przede wszystkim musimy być zespołem, a nie grać indywidualnie - podsumował 28-letni szczypiornista.

Obecnie Gwardia zajmuje 4. miejsce w Grupie Pomarańczowej, mając tyle samo punktów (22 - przyp. red.) co plasujący się bezpośrednio nad nią Górnik Zabrze.

Źródło artykułu: