Przed spotkaniem drużyny z Gdyni i z Leszna graniczyły ze sobą w tabeli. Biorąc pod uwagę fakt, iż mecz odbywał się w Gdyni, a leszczynianie zagrali w zaledwie ośmioosobowym składzie. Od początku mecz był wyrównany. W końcu gdynianie rzucili trzy bramki z rzędu i po trafieniu Mateusza Wróbla wyszli w 13. minucie na prowadzenie 6:4.
Od tego czasu gospodarze się jednak zacięli, szczególnie w ofensywie. Do końca pierwszej połowy rzucili zaledwie trzy bramki. W tym czasie w drużynie z Leszna skuteczny był Jakub Wierucki. Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się rezultatem 9:9.
Po zmianie stron jeszcze bardziej pogłębił się ofensywny impas zespołu prowadzonego przez Marcina Markuszewskiego. Przez kolejne 13 minut Spójnia rzuciła tylko jedną bramkę. W tym czasie zespół Ryszarda Kmiecika zbudował przewagę i gdy trafił Hubert Szkudelski, na tablicy wyników było 10:14.
Chwilę później Real Astromal powiększył swoją przewagę do pięciu bramek. Utrzymywała się ona do 57. minuty. W końcówce gospodarze podgonili i na minut przed końcem, gdy trafił Wojciech Matuszak przegrywali już 19:22. Do końca nie potrafili jednak rzucić bramki i dwa punkty pojechały do Leszna.
Spójnia Gdynia - Real Astromal Leszno 19:22 (9:9)
Spójnia: Zimakowski, Skowron - Wróbel 4, Kowalski 3, Chyła 3, Matuszak 3, Derdzikowski 1, Rakowski 1, Pedryc 1, Rychlewski 1, Brukwicki 1, Ringwelski 1 oraz Nazimek, Bielec.
Karne: 0/3.
Kary: 4 min.
Real Astromal: Musiał - Szkudelski 6, Giernas 5, Krystkowiak 3, Wierucki 3, Nowak 2, Wesołek 2, Łuczak 1.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min.
Kary: Spójnia - 4 min. (Nazimek 2 min., Derdzikowski 2 min.), Real Astromal - 6 min. (Nowak 2 min., Łuczak 2 min., Wierucki 2 min.).
Sędziowie: Kaniecki, Sarnowski (Brodnica).
[b]ZOBACZ WIDEO Marcin Żewłakow: jeżeli Nawałka ma do kogoś słabość, to do Mączyńskiego
(źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/b]