Polska nie jest najlepszym zespołem mistrzostw świata. Więcej: z turniejem pożegnało się już wiele drużyn zdecydowanie lepszych. Całe szczęście, że w sporcie umiejętności to tylko jedna z wielu składowych sukcesu. Po meczu z Rosją Polki słusznie mówiły, że wygrały w głowach. Ćwierćfinał nie był co prawda popisem sportowego geniuszu, ale Biało-Czerwone dały jednak koncert serc i ducha.
Kim Rasmussen nauczył Polki wygrywania. Zmienił myślenie. Marcin Lijewski powiedział kiedyś, że Bogdan Wenta po objęciu kadry piłkarzy ręcznych "tchnął wiarę w zespół, przywrócił świeżość, otworzył oczy". To samo można powiedzieć o Duńczyku, który wyprowadził kobiecą reprezentację z wieków ciemnych. Choć nie jest przecież trenerem-geniuszem.
Ma też szczęście. A to do sukcesu niezbędne. Podczas turnieju każda drużyna ma dzień kryzysu. Mecz, w którym nic nie działa. To dopadło w środę Rosjanki, które wcześniej jechały w Danii jak walec. Tym też tłumaczę sobie szokujący pogrom, który urządziły Polkom Holenderki. Holenderki, które na swój gorszy dzień ciągle czekają.
Półfinał będzie cierpieniem. Nogi Kingi Achruk po ostatnim meczu upstrzone były siniakami. Jakby ostrzelane na paintballu. Zdjęcie blizny, której nabawiła się dzień wcześniej, wciąż mrozi krew w żyłach. Karolina Kudłacz-Gloc w środę po końcowej syrenie upadła na parkiet z wyczerpania i do szatni znosiły ją koleżanki. To była wojna. Teraz też nikt jeńców nie weźmie.
A jednak zdobycie srebra może być łatwiejsze niż zwycięstwo w grze o brąz. Norwegia to maszyna. A Rumunia ma Cristinę Neagu, która poziomem ten turniej przerasta. Holandia też gra koncertowo. Po laniu sprzed tygodnia do piątkowego meczu trudno będzie im jednak podejść z pełną uwagą. Poza tym o taką stawkę większość z nich zagra po raz pierwszy w życiu. A nasze liderki smak półfinału już poznały.
Podczas fazy grupowej od patrzenia na grę Polek bolały zęby. Sam przed meczem z Węgierkami mówiłem: nie mamy szans. Wątpiłem też w pokonanie Rosjanek. Chciałbym się częściej tak mylić. Bo teraz też serce chce, ale rozum przywołuje do porządku. Tak więc, drogie panie: zagrajcie to jeszcze raz!
Kamil Kołsut