Gdy mierzą się ze sobą drużyny pogrążone w głębokim kryzysie, trudno oczekiwać wielkiego widowiska. Faktycznie po obu stronach boiska roiło się od niewymuszonych błędów, ale dla tych dwóch zespołów, celem było wyłącznie zwycięstwo, środki nie były istotne. W Chorzowie w ostatnim tygodniu zdecydowano się na zmianę szkoleniowca. Adama Wodarskiego zastąpił duet Krystyna Wasiuk - Cezary Winkler. Otrzymali misję przygotowania zespołu do meczu z KPR, przede wszystkim pod względem mentalnym. I egzamin zdali.
Po 4 minutach Ruch przegrywał 1:3. Gospodynie często się myliły, gubiły piłkę, nie wykorzystały rzutu karnego. KPR skwapliwie tego korzystał, a świetne zawody rozgrywała Anna Mączka. To w dużej mierze dzięki niej w 10 minucie przyjezdne prowadziły 6:4. Ruch odrabiał straty krótkimi zrywami, by ponownie oddać rywalkom inicjatywę i na przerwę schodził pokonany (12:13).
Zmiana ról nastąpiła w drugiej partii. Pierwsze 10 minut po zmianie stron Niebieskie wygrały 7:2! - Wbrew pozorom w szatni nie trzeba było wstrząsnąć zespołem. Dziewczyny były tak złe na siebie, że wręcz musiałam je uspokajać - zdradziła Wasiuk. Spokój okazał się kluczem do sukcesu. Choć Ruch nie był w stanie ustrzec się błędów, to mylił się zdecydowanie rzadziej. I miał w bramce rewelacyjną Monikę Ciesiółkę, która spotkanie zakończyła z blisko sześćdziesięcioprocentową skutecznością. - W drugiej połowie popełniłyśmy dwanaście błędów własnych, z czego pięć zakończyło się stratą bramki - denerwowała się Alicja Łukasik, szkoleniowiec KPR. - Tak łatwo tracąc bramki, nie da się wygrać.
Trener Łukasik miała rację. KPR z minuty na minutę prezentował się gorzej, jakby tracąc wiarę w korzystny rezultat. Widocznie brakowało też lidera, zdolnego wciąż na siebie odpowiedzialność za kreowanie gry. Dość powiedzieć, że wyróżniającą się postacią w ekipie gości była Joanna Załoga, dla której był to pierwszy występ po przerwie macierzyńskiej (urodziła w sierpniu!). Kwadrans przed końcem Ruch prowadził 21:16 i na chwilę oddał pole rywalkom, pozwalając im na trzy trafienia z rzędu. Szybko jednak zwarł szyki i pewnie kroczył po wygraną. - Odrobiłyśmy zadanie domowe, eliminując różne błędy. Było widać w naszej grze charakter i serce - cieszyła się skrzydłowa, Paulina Tracz.
Niebieskie ostatecznie zwyciężyły bardzo pewnie - 29:23. Na zwycięstwo czekały od 12 września, gdy w drugiej serii spotkań pokonały Piotrcovię. - Wygrana rodziła się w bólach, ale najważniejsze, że dziewczyny wygrały, bo to odblokuje je psychicznie - nie kryła zadowolenia Wasiuk.
KPR Ruch Chorzów - KPR Jelenia Góra 29:23 (12:13)
Ruch: Ciesiółka, Montowska - Benducka 2, Jasinowska, M. Drażyk 2, Żakowska 9, Tracz 4, A. Drażyk 1, Krzymińska 2, Masłowska 1, Doktorczyk 1, Rodak 6, Płomińska 1.
Kary: 8 minut
Karne: 4/6
KPR: Demiańczuk, Hoffman - Nowicka, Bielecka, Grobelska 5, Mączka 7, Tomczyk, Uzar 3, Kobzar, Załoga 3, Jasińska 1, Oreszczuk, Fijałkowska, Bilenia 4, Demiańczuk.
Kary: 10 minut
Karne: 4/5
Kary: KPR Ruch 8 minut (Benducka, M. Drażyk, A. Drażyk, Rodak - wszystkie 2 min.), KPR Jelenia Góra 10 minut (Nowicka, Oreszzuk, Bilenia – po 2 min. Mączka 4 min.)
Widzów: 200
Sędziowały: Lesiak, Lidacka (Kraków)