Po meczu z FC Barceloną kielczanie byli bardzo rozczarowani, zawiedzeni i przede wszystkim źli na siebie samych. Wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że dali z siebie wszystko.
[ad=rectangle]
- Przegraliśmy, ale nie można nam zarzucić, że nie walczyliśmy, bo kilka razy drużyna z Barcelony odskakiwała, a my daliśmy radę ich dogonić i odrobić straty - powiedział po zakończeniu spotkania rozgrywający kieleckiej drużyny, Michał Jurecki.
Gdy żółto-biało-niebiescy doprowadzili do remisu, wydawało się, że będą w stanie ugryźć Katalończyków. Mieli kilka świetnych sytuacji by wyjść na prowadzenie, jednak za każdym razem coś w ich szeregach zgrzytało.
- Czego zabrakło? Na gorąco trudno o tym mówić, na pewno będziemy jeszcze ten mecz analizować, żeby na mecz z THW wyjść z jeszcze lepszym nastawieniem i mądrzejsi o te półfinałowe doświadczenia - mówił rozczarowany Jurecki.
Zawodnik przyznał jednak, że to błędy w ataku jego drużyny niezwykle ułatwiły grę Hiszpanom. - Barcelona odskakiwała, ale w większości było to spowodowane naszymi głupimi błędami. Mieli trzy, cztery, a pewnym momencie nawet pięć bramek przewagi, potrafiliśmy ich dojść, potrafiliśmy nawiązać walkę, pokazaliśmy, że nie jesteśmy byle jaką drużyną i że nie znaleźliśmy się tutaj przez przypadek. Walczyliśmy do końca jak równy z równym, niestety kolejny raz musimy zejść z boiska bez zwycięstwa – skomentował niezadowolony "Dzidziuś".