Mecz pomiędzy Vive Tauron Kielce a Orlen Wisłą Płock nie należał do najpiękniejszych widowisk, jakie mieli okazję oglądać kibice piłki ręcznej. Obie drużyny popełniły sporo błędów, a zawodnicy mieli wielkie problemy z opanowaniem nerwów.
- Jestem szczęśliwy, bo wygraliśmy. Może było za dużo walki, oczywiście każdy lubi jak walczymy, ale dziś było tego zbyt wiele - powiedział bramkarz kieleckiej ekipy, Marin Sego.
[ad=rectangle]
Sędziowie pokazali aż dziewiętnaście kar dwuminutowych i trzy czerwone kartki, jedną z gradacji Zbigniewowi Kwiatkowskiemu i dwie bezpośrednie Kamilowi Syprzakowi i Żeljko Musie. Emocje udzielały się nie tylko zawodnikom na parkiecie, ale także ławkom rezerwowych.
- W Polsce jestem trzy lata, najpierw dwa w Płocku, a teraz od roku w Kielcach i myślę, że to mógł być jeden z najcięższych meczów, jakie grałem tutaj. My mieliśmy 5-6 bramek przewagi, ale zawsze była wojna. Płock też walczył z całych sił - skomentował Chorwat.
Kluczem do zwycięstwa w niedzielnym meczu była przede wszystkim defensywa kieleckiego zespołu. Siódemka z województwa świętokrzyskiego bardzo dobrze spisywała się w obronie, w drugiej części meczu dając sobie rzucić tylko sześć bramek. Marin Sego bronił ze skutecznością pięćdziesięciu czterech procent, a przez niemal dwadzieścia minut Wiśle udało się trafić do siatki tylko raz.
- Graliśmy bardzo dobrze w obronie. Mieliśmy plan jak grać i każdy z zawodników dał z siebie wszystko, dlatego wygraliśmy. Było dużo walki, trochę to wyglądało jakbyśmy uprawiali sztuki walki - powiedział Sego, podkreślając jednak, że duża ilość nerwowych sytuacji znacznie osłabiła poziom spotkania.
Kielczanie po dwóch zwycięstwach zgodnie przyznają, że teraz skupiają się już tylko na pojedynku, który odbędzie się na Mazowszu. - Teraz trzeba się jak najlepiej przygotować do pojedynku w Płocku. Tam na pewno nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że wygramy. Wiemy, co nas tam czeka, będzie pełna hala, kibice będą bardzo głośni - mówi bramkarz.