Wynik spotkania będzie można śledzić "na żywo" na łamach portalu SportoweFakty.pl. RELACJE LIVE Z PIŁKI RĘCZNEJ - KLIKNIJ TUTAJ.
Pierwsze spotkanie półfinałowe w pucharze Challenge Cup w Szczecinie przebiegało pod dyktando SPR Pogoni Baltica. Szczecinianki w końcówce uzyskały zaliczkę pięciu bramek, ale ostatecznie mecz skończył się wynikiem 29:28. Zwycięzcę wyłoni więc dopiero rewanżowy pojedynek we Lwowie. - Zwycięstwo jedną bramką powoduje, że wynik dwumeczu pozostaje otwarty. W końcówce meczu w Szczecinie zabrakło nam trochę sił. Kilkudniowy odpoczynek dobrze na nas wpłynął. Nie jest wcale powiedziane, że pojedziemy tam i przegramy. To będzie taki sam wyrównany mecz - ocenia jedna z najstarszych zawodniczek Pogoni, Sołomija Sziwierska.
[ad=rectangle]
Sama zainteresowana przyznała, że początek rywalizacji ze swoim klubem z początku kariery miał wpływ na jej postawę między słupkami. "Saloma" nie przewiduje jednak powtórki na Ukrainie. - Na pewno było widać, że przez pierwsze dwadzieścia minut trzęsły mi się ręce, a nie powinny. Później już się uspokoiłam i wszystko wróciło na swoje normalne tory. W sobotnim meczu już tak nie będzie - zapewniła Szywerska. Co ciekawe, właśnie tej szczypiornistki obawiają się gospodynie. Zawodniczkę dość dobrze zna też trener Vasyl Kozar, z którymi bramkarka stawiała swoje pierwsze kroki.
Nikt w klubie ze Szczecina nie załamuje rąk, że nie udało się wypracować większego zapasu przed spotkaniem we Lwowie. Podstawowym problemem było bowiem zmęczenie. - Ta przewaga mogłaby być troszkę większa, ale wyszło z nas zmęczenie tych ostatnich, nawet nie powiem, że tygodni, ale miesięcy. Gramy cały czas środa-sobota. Galiczanka rozgrywa mecze zupełnie innym systemem, ma inną ligę i trochę łatwiejsze spotkania. Myślę, że ten tydzień odpoczynku nam wystarczy - stwierdziła na sam koniec nasza rozmówczyni.
Pogoń Baltica na Ukrainie wystąpi jedynie bez Hanny Yashchuk, która została ukarana zawieszeniem na oba mecze półfinałowe. Problemów kadrowych nie ma trener Kozar. Najsilniejszą formacją w jego drużynie wydaje się być lewe rozegranie. Aż 11 bramek przyjezdne uzyskały właśnie z tej strony parkietu. Swoje dobre warunki fizyczne starała się wykorzystywać Iryna Stelmakh. Przysłowiowe trzy grosze dołożyły również: Tamara Smbatian oraz Nataliya Savchyn. Słabszym ogniwem wydaje się być kołowa Viktoriya Sidletska.
Podopieczne Adriana Struzika bramki zdobywały co najmniej z kilku różnych stref. Wykorzystywane były nie tylko rozgrywające. Zagrożenie stanowiły skrzydłowe jak również doświadczona obrotowa Monika Stachowska. Czy to powoduje, że większe szanse na końcowy sukces mają granatowo-bordowe? Spotkanie zostanie rozegrane o godzinie 13.00 czasu miejscowego (o 12.00 czasu polskiego) we lwowskiej hali PS Budivelnik. W piątek, 10.04, o godzinie 20.30 rozpocznie się drugie starcie w półfinale Challenge Cup. Faworytem jest HAC Handball.