Pogoń za silna dla beniaminków Superligi - relacja z meczu Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław

Bez niespodzianki obyło się w Grodzie Gryfa. Miejscowa Pogoń Szczecin wyraźnie pokonała swojego rywala i zainkasowała ważne dwa punkty. Niesamowite spotkanie rozegrał m.in. Michal Bruna.

Cztery zwycięstwa z rzędu odnotowali przed meczem ze Śląskiem Wrocław szczypiorniści Pogoni Szczecin. Podtrzymanie tej passy mogło sprawić, że ekipa Rafała Białego odskoczy na dwa punkty od swojego bezpośredniego rywala w walce o podium przed play-off - Górnika Zabrze. Zupełnie inne cele przyświecają drużynie z Dolnego Śląska. Ścisk na dole tabeli sprawia, że każdy ich mecz jest z tych za cztery punkty.
[ad=rectangle]
Bardzo wysoko w obronie od samego początku zawodów ustawili się wrocławianie. Lepszy efekt przynosiła jednak defensywa zaproponowana przez gospodarzy. Popisowo rozpoczął Wojciech Zydroń rzucając... po ziemi, czym całkowicie zmylił Aljosę Cudicia. Wyczyn, ale w nieco inny sposób postanowił powtórzyć Michal Bruna. Ten rzucał z kolei zza własnych pleców. Już po kilku minutach gracze Białego wyraźnie ustawili się pod Ivana Telepneva, będącego ostatnio najsilniejszym ogniwem Śląska. Beniaminek, choć starał "się stawiać" mocniejszemu przeciwnikowi, nie do końca wyeliminował błędy własne, które w tamtym czasie dość mocno rzutowały na wynik meczu (9:5).

Przestój szczecinian przy jednoczesnej dobrej skuteczności odmienił obraz tego widowiska. Świetnie spisywał się na lewym skrzydle Łukasz Białaszek. To właśnie ten zawodnik doprowadził do wyrównania po 9. Co prawda, stan rzeczy indywidualną akcją zmienił Łukasz Gierak, ale trudno nie było odnieść wrażenia, że debiutant Superligi "poczuł krew". Grę gospodarzom utrudniały przy tym upomnienia indywidualne, niemniej znakomicie dysponowani byli rozgrywający: Bartosz Konitz, Mateusz Zaremba i Czech Bruna. Ostatni z wymienionych trafiał ze stuprocentową skutecznością. Do przerwy trzecia drużyna w tabeli prowadziła 17:13.

W bratobójczym pojedynku w Szczecinie lepszy był starszy z Kryńskich
W bratobójczym pojedynku w Szczecinie lepszy był starszy z Kryńskich

Po zmianie stron Śląsk dłużej wchodził w mecz. Zupełnie problemu nie mieli z tym gospodarze. Ich przewaga szybko sięgnęła więc sześciu "oczek". Ciekawy manewr stosował za to Przybecki. Każde upomnienie w jego drużynie niwelował grą z lotnym bramkarzem. W tę rolę wcielał się Białaszek. Kończącym akcje był zaś Zoran Radojević. Po jednym ze starć dość mocno ucierpiał Wojciech Jedziniak. Zszedł z parkietu kulejąc. Pierwsza diagnoza wskazywała na uraz stawu skokowego. Z powodzeniem zastąpił go Mateusz Gmerek. W 41. minucie przypomniał o sobie w końcu Telepnev. Rzutem z drugiej linii zmniejszył dystans do czterech bramek.

Samego siebie tego dnia przechodził Bruna. Rzucał w sytuacjach nieprawdopodobnych. Wtórowali mu "Oranje" oraz "Zyga". Dzięki temu Pogoń spokojnie utrzymywała bezpieczną przewagę. Na 10 minut przed końcem wynosiła ona 7 "oczek" (31:24). Im bliżej było końca rywalizacji, tym malała nadzieja na korzystny wynik dla przyjezdnych. Ostatecznie umarła ona w 55. minucie. Dwa punkty nad trzecim z beniaminków oznaczało dla Pogoni już piątą wygraną z rzędu w obecnych rozgrywkach.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 36:28 (17:13)

Pogoń: Kryński, Szczecina - Grzegorek, Bruna 7, Walczak 6, Gmerek 3, Gierak 1, Krupa, Krysiak 2, Jedziniak 1, Konitz 7, Zaremba 2, Zydroń 7/1.
Karne: 1/2
Kary: 14 min.

Śląsk: Cudic, Prus - Krupa, Kryński 3/2, Herudziński 1, Koprowski 1, Garbacz, Jarowicz 1, Miszka 2, Radojevic 3, Wróblewski 2, Ścigaj 6, Białaszek 5, Telepnev 4.
Karne: 2/2
Kary: 8 min.

Kary: Pogoń - 14 min. (Zaremba, Gierak  po 4 min., Walczak, Konitz, Krupa po 2 min.); Śląsk - 8 min. (Jarowicz - 4 min., Radojevic, Kryński po 2 min.).

Sędziowie: Marek Baranowski (Warszawa), Bogdan Lemanowicz (Łąck).
Widzów: 1600

Źródło artykułu: