Sławomir Szmal: To była walka równorzędnych rywali

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Biało-czerwoni rywalizację o udział w przyszłorocznych finałach mistrzostw świata rozpoczęli od jednobramkowego zwycięstwa z Niemcami.

W tym artykule dowiesz się o:

- Już przed meczem mówiłem, że do awansu potrzebne będą dwa zwycięstwa. Wygranie w jednym meczu to będzie za mało, bo obie ekipy prezentują podobny poziom. Na boisku widać było, że to rywalizacja dwóch równorzędnych ekip - nie kryje bramkarz reprezentacji Polski, Sławomir Szmal. [ad=rectangle] Sobotni mecz podopieczni Michaela Bieglera rozpoczęli słabo. - Daliśmy rywalom poprowadzić kontry. Popełniliśmy błędy, których mieliśmy się ustrzec. Początek generalnie był w naszym wykonaniu zbyt nerwowy. Do rzutowych sytuacji dochodziliśmy z trudem, a Niemcy w naszą obronę wchodzili jak w masło. Dzięki temu szybko rzucili parę bramek i wyszli na wysokie prowadzenie, bo pięć trafień w takim meczu to naprawdę dużo - przyznaje doświadczony golkiper.

Nasz zespół do gry na dobre wrócił dopiero po przerwie. - W momencie, kiedy zaczęliśmy się zderzać z rywalami, bić z nimi, przestali sobie tak dobrze radzić. Przed drugą połową w szatni staraliśmy się zmotywować i odpowiednio ustawić atak. Udało się - relacjonuje Szmal.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Polacy po przerwie straty do Niemców odrobili z nawiązką, w pewnym momencie obejmując nawet prowadzenie różnicą trzech trafień. Końcówka meczu była nerwowa, świetna akcja Mariusza Jurkiewicza sprawiła jednak, że po finałowej syrenie z wygranej cieszyć mogli się biało-czerwoni. Do rewanżu dojdzie w sobotę w Magdeburgu. - Musimy się dobrze przygotować do tego meczu - nie kryje polski bramkarz. Cztery dni wcześniej biało-czerwonych czeka towarzyskie starcie z Hiszpanią.

Źródło artykułu: