Drużyna Bogdana Kowalczyka do Grodu Gryfa zawitała bez spełnionego celu na ten sezon, czyli braku awansu do finału Pucharu Challenge. Teraz stawką absolutnie minimalną miał być awans do półfinału w krajowych rozgrywkach. Na drodze ku temu miała stanąć drużyna Gaz-System Pogoni Szczecin, z którą puławianie w Szczecinie jeszcze nie wygrali.
[ad=rectangle]
Jako pierwszy wynik spotkania otworzyła drużyna przyjezdna. Zdobywcą pierwszej bramki został Rafał Przybylski. Trzy kolejne błędy w ataku pozycyjnym Pogoni sprawiły, że wynik dość długo nie ulegał zmianie. Pochwały od miejscowych kibiców zbierał w tym czasie Tomislav Stojković. Zaskakującym rzutem z biodra swoisty impas przełamał dopiero Mateusz Zaremba. Przez pierwszy kwadrans tych zawodów trochę lepsze wrażenie pozostawili po sobie puławianie (5:6 w 15. min.).
W 19. min. drużyna gości podwyższyła swoje prowadzenie już do trzech goli (6:9). Bohaterem tamtej akcji został Jan Sobol, który wykończył kontrę po... faulu na "Zarku" (łapany za rękę). Chwilę potem dwoma minutami kary ukarany został Krzysztof Tylutki, tego faktu Gazownicy nie wykorzystali. Na domiar złego dla nich podobna sytuacja spotkała Wojciech Zydronia. Jak się potem okazało, ten fragment meczu obfitował w kolejne wykluczenia (ukarani zostali kolejno Marko Tarabochia i Patryk Walczak). Na 5 min. przed końcową syreną na 8:13 podwyższył Adam Babicz. Natychmiast zareagował trener Gaz-System Pogoni Rafał Biały. Czas na żądanie tylko minimalnie poprawił nastroje w zespole gospodarzy. Ostatecznie obie siódemki na przerwę zeszły przy wyniku 11:15. W ostatniej sekundzie bramkę zdobył Bartosz Konitz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Drugą część gry od dobrze wykończonej kontry rozpoczął Przemysław Krajewski. W 33. minucie sytuacja gospodarzy wyglądała już bardzo źle. Drugi błąd w ataku pozycyjnym wykorzystał Paweł Ćwikliński, który nie pomylił się z linii siedmiu metrów i było 11:17. W następnej akcji osiemnastego gola dołożył jeszcze Piotr Masłowski. W tym momencie Pogoń musiała już postawić wszystko na jedną kartę. Szansą były wykluczenia (aż dwa) wśród puławian. Szwankowała jednak skuteczność. Zaczęły się też pojawiać rzuty z nieprzygotowanych pozycji. W bramce dobrze dysponowany był także Vilius Rasimas. W 38. minucie na tablicy świetlnej pojawił się już wynik 13:21. To kluczowy moment spotkania. Odrobić taką stratę było bowiem bardzo trudno, ale miejscowi nie zamierzali jeszcze składać broni.
W 45. minucie przy stanie 15:23 i po dwóch dobrych akcjach gospodarzy o czas poprosił trener Kowalczyk. Teraz już tylko niesamowity zryw Pogoni mógł odmienić losy tego meczu. Upływający czas niewątpliwie pracował jednak na rzecz drużyny z Lubelszczyzny. Ci zaś każdą swoją akcję rozgrywali dość długo, co przy niesamowitej skuteczności Masłowskiego w ataku i dobrej postawie bramkarza Rasimasa, dawało im względny spokój. Na 7 minut przed końcem Azoty prowadziły 18:27 i właściwie były pewne gry w półfinale play-off. Pytaniem bez odpowiedzi było tylko to, jakim wynikiem wygrają tę konfrontację. Licznik zatrzymał się na 23:30.
Gaz-System Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy 23:30 (11:15)
Gaz-System Pogoń: Matkowski, Stojković - Bruna 1, Wardziński 3, Gierak 1, Krupa 1, Jedziniak 1, Marković, Konitz 2, Zaremba 3, Zydroń 11/6, Walczak.
Karne: 6/6
Kary: 12 min.
KS Azoty: Bogdanov, Rasimas, Stęczniewski - Ćwikliński 2/2, Tylutki, Łyżwa 1, Kus, Skrabania 1/1, Tarabochia 3, Babicz 2, Przybylski 3, Grzelak, Masłowski 7, Krajewski 5/2, Sobol 6.
Karne: 5/5
Kary: 14 min.
Kary: Gaz-System Pogoń - 12 min. (Bruna, Zydroń - po 2 min., Gierak, Walczak - po 4 min.); KS Azoty - 14 min. (Kus, Tarabochia, Przybylski, Sobol - po 2 min., Tylutki - 6 min.).
Czerwona kartka: Tylutki 55. min. (z gradacji kar).
Sędziowie: Kaszubski, Wojdyr (obaj z Gdańska).
Delegat ZPRP: Piotr Brenk.
Widzów: 500.