Ostrovia walczyła z rywalem i z urazami

Szczypiorniści KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski w sobotnim meczu z KSSPR Końskie nie mieli zbyt wielu atutów po swojej stronie. Brakowało im przede wszystkim skutecznej recepty na obronę rywali.

- Mieliśmy problemy z grą w ataku. Oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji i z tego przeciwnik wyprowadzał kontry. Straciliśmy za dużo bramek z nieudanych takich akcji. Nie potrafiliśmy sobie poradzić z obroną 5-1. Umawiałem się z zawodnikami, żeby nie rzucali z tyłu, a rzucaliśmy w ręce - mówi Witold Rojek, trener ostrowskiego zespołu.

Także postawa w defensywie nie funkcjonowała tak dobrze w Ostrovii. - Walczyliśmy, ile tylko mieliśmy sił w nogach, ale zabrakło konsekwentnej obrony.  Przeciwnik był na tyle dobry, że pokazał nasze mankamenty w defensywie. Trener ma teraz twardy orzech do zgryzienia, ale trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy - przyznaje Maciej Adamczyk, bramkarz biało-czerwonych.

Im sezon trwa dłużej, tym w ostrowskim zespole dają znać o sobie kontuzje. Od początku rozgrywek z występów wyłączeni są Łukasz Jaszka, Mateusz Stupiński oraz Paweł Piosik. W sobotnim meczu z powodu urazu nie wystąpił Piotr Kierzek, a mimo problemów zęby zacisnęli Mateusz Jedwabny i Arkadiusz Galewski. - Mateusz Jedwabny ma problem z kostkami i z trudem poruszał się na boisku. Problemy z kolanem ma też Piotr Bielec i po sezonie będzie chyba musiał przejść zabieg. Na początku ligi kiedy nie mieliśmy takich kłopotów zdrowotnych to ambicją mogliśmy wiele zdziałać. Przy tylu kontuzjach trudno walczyć z bólem. Podziwiam swoich zawodników za to starają się grać jak najlepiej - mówi trener Ostrovii.

- Może trzeba będzie wprowadzić jakieś zmiany i zmniejszyć ilość treningów i ich obciążenie, żeby ci zawodnicy, którzy są w niepełnej sprawności doszli do siebie przed następnymi ważnymi spotkaniami - dodaje Witold Rojek.

Ostrowska drużyna po 17. kolejkach zajmuje dziewiąte miejsce w grupie B I ligi.

Komentarze (0)