Dla górnośląskiego klubu debiut na europejskich salonach będzie sprawdzianem nie tylko pod względem sportowym, ale również organizacyjnym. Chociaż do pierwszego meczu Górnika w Challenge Cup zostały jeszcze ponad dwa miesiące, to zawodnicy Patrika Liljestranda nie wiedzą, czy będą mogli występować we własnej hali, która nie jest przystosowana do wymagań Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej.
Klub z Górnego Śląska nie ukrywa, iż liczy na przychylność władz EHF-u. Jeśli hala w Zabrzu na pierwszym etapie rozgrywek otrzyma zgodę EHF-u, to jednak w przypadku awansu do kolejnych rund problem może się zwiększać.
Pojawia się zatem pytanie, gdzie zabrzanie mogliby rozgrywać swoje mecze? Najbliższe spełniające wymogli hale znajdują się w Chorzowie i Szopenicach, jednak tutaj pojawia się z kolei problem, iż jest dzielnica zwaśnionych ze sobą kibiców piłki nożnej. Przewinęła się też propozycja katowickiego Spodka, jednak to wiązałoby się z ogromnymi kosztami finansowymi i z kłopotem zapełnienia trybun ponad dziesięciotysięcznego obiektu.
Źródło: Sport