Wynik spotkania Polska - Szwecja będzie można śledzić "na żywo" na łamach portalu SportoweFakty.pl RELACJE LIVE Z PIŁKI RĘCZNEJ - KLIKNIJ TUTAJ
Polskie szczypiornistki po raz pierwszy od sześciu lat stoją u drzwi wielkiej imprezy międzynarodowej, jedną nogą przekraczając już próg turnieju finałowego, który rozegrany zostanie w Serbii. Zespół Kima Rasmussena w sobotnim meczu w Elblągu będzie bronił trzybramkowej zaliczki z zeszłotygodniowego starcia w Orebro, w pełni zasłużenie wygranego 26:23. - Zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku awansu, teraz bardzo chcemy postawić drugi - mówi duński szkoleniowiec biało-czerwonych.
Polki w obecnych eliminacjach do MŚ spisują się znakomicie, najpierw wygrywając wszystkie mecze grupy prekwalifikacyjnej (rywalkami były Włoszki, Litwinki i Białorusinki), świetną serię kontynuując przed tygodniem w Szwecji. Ich wygrana w Orebro nad wicemistrzyniami Europy z 2010 roku była sporą niespodzianką, tym bardziej że murowanymi faworytkami dwumeczu były właśnie Skandynawki. Trener Rasmussen przestrzega jednak, by nie popadać w zbytni optymizm. - Szwedki to klasowa drużyna i na pewno wciąż liczą, że uda im się odwrócić losy rywalizacji. Bardzo ważny będzie początek spotkania, trzeba narzucić rywalkom swój styl gry i nie pozwolić im się rozkręcić - stwierdza.
Słowa trenera powtarza liderka naszej kadry, Karolina Kudłacz. - Spodziewamy się trudnego, mocnego początku. Dużo będzie zależało od tego czy postawimy biało-czerwoną zasłonę, mur nie do przejścia - mówi. I choć biało-czerwone doceniają klasę rywalek, to nie zamierzają odpuszczać rywalizacji w sobotnim meczu w Elblągu. - Mamy dwa cele na te kwalifikacje. Jeden już zrealizowaliśmy – wygraliśmy w Orebro. Drugim ma być zwycięstwo w Elblągu - dodaje Kudłacz.
Sobotni tryumf jakim będzie awans do turnieju finałowego mistrzostw świata w Serbii może być nowym otwarciem dla żeńskiej reprezentacji. Będące od dłuższego czasu w cieniu swych kolegów po fachu biało-czerwone, chcą dać nowy początek kobiecemu szczypiorniakowi. A zważywszy, że rywalem drużyny Rasmussena są reprezentantki Trzech Koron, nie sposób uniknąć porównania do wspomnianej już kadry Bogdana Wenty, która marsz do ścisłej światowej czołówki rozpoczęła właśnie od wyeliminowania faworyzowanych Szwedów w 2005 roku. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by historia zatoczyła koło.
Polki znają swoją wartość, mają świadomość, że tak silnego zespołu nie mieliśmy już dawno. - Przez ostatnie 2-3 lata miałyśmy pecha, trafiając na mocne rywalki. Teraz jest nas czas. Mamy bardzo świetny, zgrany zespół. Nie pamiętam od czasu kiedy gram w kadrze, że byłyśmy tak jednolitym zespołem jak teraz - stwierdza Kudłacz. Oby wspomniany monolit potwierdził swą jakość w sobotnie popołudnie i dał biało-czerwonym długo wyczekiwany awans.
Polska - Szwecja / 08.06.2013, godz. 17:00
Pierwszy mecz: 26:23 dla Polski.
Szkoda że na Laoli nie ma HSV i Fusche