Wyżej wymieniona dwójka sędziowska kompletnie nie panowała nad wydarzeniami w hali Borisa Trajkovskiego. Pierwsza sporna sytuacja miała miejsce pod koniec pierwszej części pojedynku, a dokładniej w 24. minucie. Na tablicy wyników było 11:9 dla Metalurga, kielczanie rozgrywali atak pozycyjny, a Bogdan Wenta wziął czas. Gwizdka sędziego stolikowego nie usłyszeli jednak arbitrzy z Izraela, a w międzyczasie za zagranie nogą ukarali Miladina Kozlinę. Przewinienie, którego jak wykazały powtórki nie było - zostało anulowane. Miało bowiem miejsce po zatrzymaniu gry.
Znacznie więcej kontrowersji wzbudziły ostatnie sekundy premierowej odsłony. Teatralny upadek zaliczył obrotowy Mladen Rakcević, a karę "z kapelusza" otrzymał Michał Jurecki. Kilkadziesiąt sekund później, co warte podkreślenia już po syrenie oznaczającej przerwę, prawoskrzydłowy Goce Georgievski rzucił piłką w twarz Sławomira Szmala z premedytacją. Macedończyk nie dostał za to ukarany w jakikolwiek sposób!
Istne cuda zaczęły się dziać jednak w ostatnich dziesięciu minutach, gdy podopieczni Bogdana Wenty zdołali wypracować sobie 4-5 bramkową zaliczkę. Obrotowy Mladen Rakcević wielokrotnie powinien mieć gwizdnięty faul w ataku przy zasłonach, lecz sędziowie pozostawali niewzruszeni. Wisienką na torcie był jednak "offence" w wykonaniu Denisa Bunticia z 59. minuty przy wyniku 27:23, który z dziecinną łatwością minął skrzydłowego Davida Korazija i zdobył bramkę zgodnie z przepisami (jakby tego było mało obrońca Metalurga bronił w polu 6 metrów).
Dwanaście sekund przed końcem (29.48) Lino Cervar poprosił o czas dla swojego zespołu. Po przerwie na żądanie sędziowie dali Macedończykom... dodatkowe cztery. Tuż przed syreną oznaczającą koniec spotkania bramkę z mocno kontrowersyjnego rzutu karnego rzucił Naumce Mojsovski, zmniejszając rozmiary porażki do dwóch trafień. Spornych sytuacji i niejasności było znacznie więcej (np. kara w 40' dla Krzysztofa Lijewskiego za faul na Mojsovskim, którego nie było, podobnie jak drugie wykluczenie dla Jureckiego w 51' na Doderze). Koniec końców Metalurg, słynący zresztą z bezpardonowej gry w obronie w całym meczu otrzymał tylko jedną karę - Vive Targi Kielce pięć.
Europejska Federacja Piłki Ręcznej chcąc podnosić poziom tych prestiżowych rozgrywek powinna się poważnie zastanowić, czy desygnowanie do tak ważnych spotkań arbitrów z kraju, gdzie nie istnieją jakiekolwiek handballowe tradycje, ma jakikolwiek sens...
***
Od czerwca 2012 roku przewodniczącym Komisji Sędziów EHF jest Macedończyk Dragan Nachevski.
Okrasili stronę zdjęciami swoich zawodników którzy w trakcie meczu doznali urazów. To tak na osłodę porażki.