Początek tego kuriozum rozpoczął się w 58. minucie i 26. sekundzie sobotniego meczu pomiędzy Gaz-System Pogonią a walczącą o najniższy stopień podium - Tauron Stalą, kiedy to Damiana Krzysztofika faulował Nenad Marković. Po gwizdku panów Strzelczyka i Leszczyńskiego między szczypiornistami zagrały jeszcze większe emocje i rozjemcy tych zawodów na ławkę kar posadzili obu zawodników. Dla tego drugiego oznaczało to czerwoną kartkę z powodu gradacji kar i opuszczenie parkietu. Tablica wyników wskazywała wówczas na minimalną przewagę drużyny przyjezdnej (25:26).
Dalszy ciąg miał miejsce zaledwie kilka chwil później (59'05''). W rolach głównych wystąpił tym razem Michal Bruna, dla którego pokazanie dwóch minut także oznaczało czerwoną kartkę i przymusowe zejście z parkietu. W błędzie jednak będzie ten, kto pomyślał, że to był koniec dziwności w tym spotkaniu. Dosłownie w tym samym czasie (59'05'') za podważanie decyzji arbitrów pokazana została kolejna kara dwuminutowa. Parkiet opuścił Grzegorz Marcinkian. Co ciekawe zegar wskazywał wówczas rezultat 26:26. Po chwili jednak skuteczną kontrą popisał się Damian Kostrzewa i było już 27:26 dla Tauron Stali, ale piłkę mieli szczecinianie.
Na 23 sekundy przed końcem grając 3 przeciwko 5 mielczanom o czas na żądanie poprosił szkoleniowiec Ga-System Pogoni Rafał Biały. Jak się potem okazało nie odniosło to zamierzonego celu, bowiem błąd podania sprawił, że miejscowi stracili piłkę i nie zdołali już doprowadzić do remisu. W dodatku sędziowie wskazali na faul Pawła Krupy, co spowodowało, że przez ostatnie 4 sekundy gospodarze zostali okrojeni do dwóch zawodników. Wynik nie uległ już zmianie.
O skomentowanie tej niecodziennej, bądź co bądź, sytuacji poprosiliśmy prezesa szczecińskiej siódemki, Pawła Białego. - Tak, spotkałem się z czymś takim. To jest oczywiście rzadkie zjawisko, natomiast to są też już emocje. Każdy chce wygrać, pomimo tego, że to nam niczego w naszej sytuacji nie zmieniało. My jesteśmy jednak nowym zespołem, który każdy mecz chce wygrywać, który chce pokazać, że jesteśmy żądni zwycięstw i punktów. Stal miała oczywiście inną motywację, bo oni walczyli o to trzecie miejsce. Te emocje gdzieś tam powodują, że potem dochodzi do takich sytuacji. Oddzielnym tematem jest tutaj jednak sam poziom sędziowania w tym spotkaniu. Brakuje w Polsce szkoleń na najwyższym poziomie, konferencji na najwyższym poziomie, szkoleń zagranicznych. Takich rzeczy się w Polsce nie robi. Chciałbym się zapytać dlaczego? Dlaczego my nie jeździmy, czemu sędziowie nie są szkoleni zagranicą, czemu sędziowie nie są temu poddawani? - zakończył pytająco sternik zachodniopomorskiego beniaminka PGNiG Superligi.