Radomski AZS z trudem pokonał w minioną sobotę drużynę z Białej Podlaskiej. Dość powiedzieć, że po pierwszej połowie przegrywał 16:17. Zapytany o przyczynę takiego obrotu boiskowych wydarzeń, Łukasz Guzik odpowiada: - Myślę, że w nasze szeregi wkradł się brak koncentracji. Byliśmy nastawieni na ciężką walkę, tym bardziej, że zawodnicy z Białej chcieli wygrać ten mecz. Taka słabość, czasem tak bywa, ale podnieśliśmy się, pozbieraliśmy i daliśmy radę - podkreśla obrotowy.
W poprzedni weekend pierwszoligowi piłkarze ręczni odpoczywali, ze względu na rozgrywki juniorów. - Wydaje mi się, że wypadliśmy z rytmu i na pewno taka przerwa pomiędzy meczami nie jest wskazana - przyznaje zawodnik Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego. - Moim zdaniem może dlatego wkradł się niepokój i nieład w drużynie. Tak długie przerwy nie są dobre w rozgrywkach ligowych - uważa.
Kapitalnie w starciu z AZS-em AWF spisał się Piotr Bury. Poza postawą bramkarza, Guzik zwraca uwagę na ostatni kwadrans meczu, który był kluczowy dla ostatecznego rezultatu. - W końcu "obudziliśmy się" w obronie. Zaczęliśmy dobrze grać w tym elemencie w końcowych piętnastu minutach spotkania. Rywal nie zdobył wtedy żadnej bramki, to był właśnie taki moment, gdy "dogoniliśmy" Białą i wyszliśmy na prowadzenie - przypomina. - U nas to jest normalne, że w obronie zawsze spisujemy się dobrze, co przekłada się na atak, dlatego korzystnie na tym wychodzimy. Dzięki temu wygraliśmy ten mecz - nie ukrywa.
Dlaczego radomianie przerwali ten marazm tak późno? - Dobrze, że w ogóle się "obudziliśmy", że zdążyliśmy - odpowiada kołowy. - Cały czas się staraliśmy, ale dopiero gdy uświadomiliśmy sobie, że to jest ostatni moment, mobilizacja stała się pełna. Zagraliśmy w tym ostatnim kwadransie tak, jak powinniśmy przez całe spotkanie - zaznacza.
Po raz kolejny drużyna z Mazowsza musiała radzić sobie w mocno okrojonym składzie. Trener Roman Trzmiel korzystał, jak zresztą już od dłuższego czasu, z siedmiu zawodników mogących występować w polu. - Ławka w AZS-ie zawsze wyglądała tak samo. Było mało zmian, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni - Guzik mówi szczerze. - Nie ukrywam, że wiek coraz starszy, więc prezesi powinni pomyśleć także o młodzieży, która wspomogłaby nasz skład. Myślę jednak, że jesteśmy przygotowani do tego sezonu i damy radę. Wiadomo, są momenty, gdy odczuwa się kryzys, ale potrafimy się "zebrać" - zapewnia.
Od kilku tygodni w składzie UT-H próżno szukać . - Ciężko powiedzieć, co się z nim dzieje. Z tego, co wiemy, wciąż jest naszym zawodnikiem. Podobno ma kontuzję, zerwane więzadła w kolanie, ale czy to jest prawda... Nikt tego w drużynie nie powie - komentuje Guzik.