Zawodnicy z Opola rozpoczęli mecz nieźle, od prowadzenia 5:2. Od tego momentu, aż do samego końca pierwszej połowy ich postawa wyglądała już tylko gorzej. - W pierwszej części spotkania nie realizowaliśmy założeń taktycznych. Mówiliśmy sobie, że musimy wychodzić do przeciwników, lecz nie robiliśmy tego. W rezultacie Bartosz Świerad oraz Michał Obiała podchodzili pod obronę i wykonywali swoje rzuty bez kontaktu - wyjaśnia Marek Jagielski.
W przerwie szkoleniowiec gospodarzy przypomniał swoim podopiecznym przebieg spotkania z poprzedniej kolejki. - W Kaliszu też na półmetku przegrywaliśmy, by potem szybko odrobić straty. Tym razem powiedziałem, że nie musimy tego zrobić w pierwszych pięciu minutach, bo Nielba jest trochę innym, bardziej klasowym zespołem. Wiedziałem też, iż kluczem do sukcesu będzie wzmocnienie obrony. W drugiej połowie straciliśmy tylko 9 bramek - dodaje.
Zmiana gry defensywnej Gwardii Opole polegała przede wszystkim na indywidualnym kryciu rywali, który w pierwszej połowie wyrządził opolanom najwięcej krzywdy. - Po przerwie broniliśmy trochę bliżej siebie i dzięki temu przeciwnik grał już na kontakcie z obrońcami. Po daniu "plastra" Świeradowi, a później Obiale, Nielba zaczęła się gubić, a my zaczęliśmy skutecznie kontrować. Zespół, który roztrwania 8-bramkowe prowadzenia nie jest w stanie się podnieść, ale goście walczyli do samego końca. Był to dla nas bardzo trudny mecz - podsumowuje Jagielski.