Filip Orleański (trener Ostrovii): Przegraliśmy prestiżowe spotkanie derbowe. Rywal miał dzisiaj więcej atutów i w ataku i w obronie. Od pierwszych minut nie opuszczało gości niesamowite szczęście. Wielokrotnie po dobrych interwencjach Filipa Tarko piłka trafiała prosto w ręce rywali i zdobywali łatwe bramki z dobitek. Liczyliśmy, że w drugiej połowie fortuna się odwróci. Niestety obraz gry nie uległ zmianie, goście grali konsekwentnie i przy życzliwym wsparciu arbitrów kontrolowali przebieg gry. Trzeba przełknąć gorycz porażki i skupić się na kolejnych meczach.
Bruno Budrewicz (trener MKS-u Kalisz): Byliśmy lepszym zespołem. Odskoczyliśmy na kilka bramek przewagi i kontrolowaliśmy spotkanie. Zagraliśmy z głową, potrafiliśmy utrzymać nerwy na wodzy. Chłopacy zostawili na boisku wiele sił i zdrowia. Ja również ten pojedynek bardzo przeżywałem na ławce. Jednym z naszych założeń było wyłączenie i odcinanie od piłki Jakuba Tomczaka, najlepszego strzelca Ostrovii. To był jeden z kluczy do zwycięstwa - udało nam się zneutralizować silne strony Ostrovii w ataku pozycyjnym. Cieszy tak duża frekwencja na trybunach. Był doping kibiców, oby takich spotkań było jak najwięcej.
Krzysztof Martyński (zawodnik Ostrovii): Musimy przeprosić kibiców za naszą postawę w obronie i w ataku. Zabrakło nam rzutu z drugiej linii i ze skrzydeł. Nie zabrakło nam tylko waleczności. Przespaliśmy jednak akcje, w których rywale z dobitek rzucali nam bramki. Stąd się wzięła przewaga kaliskiej drużyny, która kontrolowała cały mecz. Jeśli chodzi o sędziowanie, to każdy widział z trybun co się działo.
Maciej Nowakowski (zawodnik MKS-u Kalisz): Kibice trochę na nas pokrzyczeli, ale taki jest los sportowca. Ostrovia ostatnio miała dobrą passę. Oglądaliśmy jej mecze na wideo i jest to zupełnie inna drużyna jak w pierwszej rundzie. Liczyliśmy się z tym, że może być nam ciężko. Jednak już od samego początku rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Fajnie się grało w tym meczu, tak dużej frekwencji jeszcze w Ostrowie nie widziałem.