Lucyna Zygmunt (trener Olimpii-Beskidu Nowy Sącz): Spisałyśmy się prawie na medal. Dwa punkty to dla nas bardzo cenna zdobycz, ale zabrakło w naszej grze nieco widowiskowości. Rywalki trochę nas zaskoczyły indywidualnym pilnowaniem Agnieszki Podrygały i Joanny Gadziny, co wymusiło inne ustawienie drużyny w ataku. Karolina Płachta musiała być przesunięta na lewe rozegranie, bo nie mieliśmy już kolejnej zawodniczki na te pozycję. KSS grał lepiej w drugiej połowie, bo nasza obrona była nieco "poszatkowana". Pogubiła się nieco Agata Wcześniak i z jej pozycji padły 4 bramki. Popełniane przez nas błędy powodowały, że kielczanki nabierały wiatru w żagle. Podziękowania należą się Agnieszce Podrygale za to, że zagrała z opuchniętą kostką. Potrzebujemy jeszcze dwóch punktów, aby zapewnić sobie grę w fazie play-off. Teraz czeka nas 2 tygodnie ciężkiej pracy, by solidnie przygotować się do meczu z Ruchem Chorzów. Treningi wznowimy we wtorek.
Joanna Gadzina (skrzydłowa Olimpii-Beskidu Nowy Sącz): Bardzo były nam potrzebne te dwa punkty, w perspektywie walki o "ósemkę" na zakończenie rundy zasadniczej. Mecz był bardzo trudny. Stawka była wysoka, więc oba zespoły grały nerwowo i popełniały sporo błędów. Na drugą połowę wychodziłyśmy z przewagą pięciu bramek, ale rywalki nas dogoniły. Przy tym odcięły od gry Agnieszkę Podrygałę, co spowodowało, że musiałyśmy zmienić ustawienie. Wygrałyśmy jednym punktem, ale bardzo się z tego cieszymy.
Paweł Tetelewski (trener KSS-u Kielce): Zawiodła nas skuteczność i nie udało się spełnić wszystkich założen taktycznych. Mieliśmy pilnować Agnieszkę Podrygałę do samego końca, a w końcówce pozwoliliśmy jej rzucić najważniejszą bramkę, do tego przy naszej przewadze liczebnej. W pierwszej połowie popełniliśmy wiele błędów, szczególnie w obronie. Zwracaliśmy uwagę dziewczynom, by uważały na grę skrzydłami, niestety nie zdało to egzaminu. W zespole Olimpii-Beskidu bardzo dobrze spisała się na skrzydle Joanna Gadzina, która potwierdziła, że nie bez powodu jest powoływana do reprezentacji Polski. Mimo ścisłego krycia, ta zawodniczka zrobiła nam trochę krzywdy. W sobotę gramy zaległy, wyjazdowy mecz z Samborem Tczew i tam poszukamy punktów. Walczymy o to, by być w ósemce i spokojnie się utrzymać. Będzie to ciężkie zadanie, bo w tej lidze może każdy z każdym wygrać, a teraz zrobił się spory ścisk w środku tabeli.
Marzena Paszowska (skrzydłowa KSS-u Kielce): Przegrałyśmy, bo popełniłyśmy za dużo błędów. Jesteśmy zawiedzione tym wynikiem. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego w drugiej rundzie tak trudno przychodzi nam zdobywanie punktów. Na treningach wszystko wygląda dobrze, ale gdy przychodzi mecz to robimy proste błędy, nie wykorzystujemy sytuacji i to się na nas mści.