Wągrowczanie wybrali się do Zawiercia prawie w optymalnym składzie. Do zdrowia powrócił Adrian Konczewski, który, przypomnijmy, w starciu z AZS UŁ PŁ Łódź nie stał między słupkami wągrowieckiej bramki z powodu urazu kolana. Do składu powrócił też Robert Kieliba, który wyleczył podkręconą kostkę. Jedynym nieobecnym w szeregach żółto-czarnych był rehabilitujący się od bardzo długiego czasu Dawid Matłoka.
Radości z osiągniętego wyniku nie ukrywał po meczu Paweł Noch. - Rozegraliśmy kolejne dobre spotkanie w obronie. Dzięki temu wyprowadziliśmy dużo kontrataków. To dało nam tak znaczną przewagę bramkową. Jednak trzeba przyznać, iż do 20. minuty starcie było wyrównane. Na początku drugiej połowy przeciwnik doszedł nas na trzy bramki. Potem szybciutko pozbieraliśmy się i nasze prowadzenie zaczęło się powiększać. Wszyscy nasi zawodnicy pojawili się na placu. Jesteśmy zadowoleni z wyniku - tłumaczył po zakończeniu meczu szkoleniowiec Nielby Wągrowiec.
Zdaniem Bartosza Świerada, nielbiści spodziewali się trudnego pojedynku. - Na naszym terenie drużyna z Zawiercia poniosła wysoką porażkę. Sądziliśmy, że nasi rywale będą chcieli odegrać się za niekorzystny wynik z pierwszej rundy. Kluczem do sukcesu było to, że zafunkcjonowała u nas cała drużyna. Gra zespołowa w obronie oraz w ataku dała nam zwycięstwo. Bartosz Witkowski oraz Mindaugas Tarcijonas wykonali kawał dobrej roboty w obronie. Przez to rośli rozgrywający Viretu nie mogli przedrzeć się przez naszą defensywę. Dzięki mocnej obronie wyprowadziliśmy kontry. Każdy z nam wniósł swoją cegiełkę do sukcesu - oceniał wągrowiecki rozgrywający.
Bartosz Świerad: Gra zespołowa dała nam zwycięstwo
Nielbiści odnieśli następną wygraną na wyjeździe. Tym razem piłkarze ręczni Nielby Wągrowiec z tarczą powrócili ze Śląska. Wągrowczanie w sobotniej 16. kolejce nie dali szans Viretowi CMC Zawiercie.