W tym artykule dowiesz się o:
Od dwóch dwuminutowych kar rozpoczęli swój mecz gracze Plavich. Co ciekawego tego faktu nie potrafili jednak wykorzystać Białorusini, którzy Darko Stanicia zdołali pokonać tylko raz. W ich przypadku sprawdziło się jednak powiedzenie, że co się odwlecze to nie uciecze, bo już w 9. minucie zawodów za sprawą dobrej dyspozycji Siarheja Rutenki wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Niewątpliwy udział miał w tym również świetnie broniący Vitali Czarapenko. Serbowie na pierwsze prowadzenie (9:8) wyszli dopiero w 15. minucie zawodów wykorzystując rzut karny. Dodatkowo dwuminutowa kara sprawiła, że podopieczni Veselina Vukovicia zaczęli w końcu grać tak, jak się tego od nich oczekiwało. Na lewym skrzydle z dobrej strony raz po raz pokazywał się Ivan Nikcević. Pięć minut później po rzutach Petra Nenadicia i Ivana Stankovicia przewaga faworyzowanych Serbów wynosiła już 3 trafienia. Chwilę potem o czas dla swojego zespołu poprosił szkoleniowiec Białorusinów Jurij Szewcow, ale nie przyniosło oczekiwanego efektu. Należy dodać, że kilka niewymuszonych błędów i chaos jaki zapanował w jego ekipie nie pozwalał utrzymać kontaktu z rywalem. Ci zaś na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy prowadzili już 18:12. Ostatecznie na przerwę Serbowie zeszli z 7-bramkowym zapasem (20:13).
Obraz gry po zmianie stron nie uległ znaczącej zmianie. Niewiele dały również roszady w składzie dokonane przez Szewcowa. Grę starał się co prawda ciągnąć gracz hiszpańskiej Barcelony - Rutenka, ale sam w pojedynkę wiele zdziałać nie mógł, pomimo bardzo wysokiej skuteczności rzutowej. Po każdej jego bramce podopieczni Vukovicia odpowiadali niemal natychmiast. Zawody z trybun hali w Saragossie obserwował Michael Biegler. Niewątpliwie kilka wniosków będzie mógł z tego spotkania wyciągnąć.
W 50. minucie o czas poprosił jeszcze Vuković, który miał kilka uwag do swoich podopiecznych. Trzeba jednak przyznać, że przewaga jego graczy nie była w żadnym razie zagrożona (31:23). Rezultat spotkania zmienił w pewnym stopniu ten sam wariant obronny, który Białoruś zastosowała w końcowych minutach meczu z Polakami, czyli gra z wysuniętą obroną. Różnica była jednak już zbyt duża. Ostatecznie Serbia pokonała rywali 34:28. MVP spotkania wybrany został Petar Nenadić.
Białoruś - Serbia 28:34 (13:20)
Białoruś: Kotliński (0/7 - 0%), Czarapenko (12/39 - 30%) - Pukowski 2, Nikulenko, S. Rutenka 11 (4/5), Kamyszyk 1, Szyłowicz 4, Kniazjew 2 (1/1), Browka, D. Rutenka 2, Baranow 1, Babiczew 1, Szumak, Nieżura, Titow 1, Kazanowski 3.
Serbia: Stanić (8/27 - 29%), Gajić (4/13 - 30%) - M. Ilić 4 (1/1), Vujin 5 (3/4), Prodanović 2, Nikcević 5, Sesum, Toskić, N. Ilić 3, Dragas 1, Radivojević 1, Vucković 1, Stanković 3, P. Nenadić 5, Mitrović 2, Marsenić 2.