Krzysztof Niedzielan: Zanim zapytam o sprawy bezpośrednio związane z Olimpią-Beskidem, chciałbym poruszyć temat Joanny Gadziny , która zadebiutowała w reprezentacji Polski i w meczu z Litwą pokazała się z dobrej strony, rzucając pięć bramek. Jak pan ocenia jej występ?
Zdzisław Wąs: Bardzo pozytywnie. Pięć bramek w debiucie robi wrażenie i nie ma znaczenia to, że Litwa słabym zespołem. Asia to olbrzymi talent i uważam, że w tej chwili jest to jedna z najlepszych zawodniczek młodego pokolenia na pozycji skrzydłowej. Za rok powinna być najlepsza w Polsce. Cieszę się również z tego, że w kadrze są łącznie trzy sądeczanki. Oprócz Gadziny, Alina Wojtas i Iwona Niedźwiedź-Cecotka, co jest bardzo budujące. W spotkaniu z Litwą debiutowała też Paulina Piechnik, która pod moim okiem stawiała pierwsze kroki w Superlidze.
Gra w reprezentacji Polski to oczywiście doskonałe doświadczenie dla 20-letniej zawodniczki, ale z drugiej strony przez ten czas nie będzie trenować w klubie. Czy to problem?
- W jakimś stopniu na pewno tak, zwłaszcza że skupiamy się teraz na szlifowaniu wysokiej obrony, bo czekają nas mecze z Zagłębiem Lubin i SPR-em Lublin, które dysponują bardzo mocnymi rzutami z drugiej linii. Oczywiście kadra ma swoje priorytety, a my jesteśmy dumni z tego, że Joasia jest kolejną sądeczanką reprezentującą barwy narodowe.
Inną ważną postacią nowosądeckiej drużyny jest Viktoryia Panasiuk, która zmagała się ostatnio z kontuzją palca w lewej ręce. Czy Białorusinka jest już w pełni sił?
-
Nie do końca. Co prawda bierze udział w treningach, ale może używać tylko prawej ręki. We wtorek po prześwietleniu będziemy wiedzieć więcej. Mamy nadzieję, że w kolejnych meczach ligowych będzie już mogła zagrać.
W trakcie spotkania z Ruchem Chorzów kontuzji kolana nabawiła się Elżbieta Skorut. Wiadomo już, ile będzie pauzować?
- Dokładne diagnozy wykazały, że chodzi o pękniętą łękotkę. Elę czeka zabieg w Krakowie. Uraz wyeliminują ją zapewne na 1,5 miesiąca.
9 punktów, które wywalczyła jak dotąd Olimpia-Beskid to dużo, choć z drugiej strony czekają was trudne mecze po przerwie reprezentacyjnej.
-
Zrobiliśmy coś niebywałego. Taki dorobek punktowy cieszy, ale z drugiej strony trzeba uważać, bo tabela jest bardzo spłaszczona. Brakuje nam trzech punktów do drugiego miejsca, ale czujemy też oddech drużyn z dolnej części tabeli. Szanujemy to, co mamy, choć 9 punktów to za mało, aby się utrzymać.
Przed sezonem było wiadomo, że walczycie o pozostanie w PGNiG Superlidze, a teraz jesteście na siódmym miejscu. Czy cele na ten sezon uległy weryfikacji?
-
Chcemy awansować do fazy play-off, aby mieć bezpieczne zakończenie sezonu.
Ten sezon jest dość specyficzny. W czubie tabeli nikt jeszcze nie odskoczył, a na dole odstaje chyba tylko jedna drużyna.
- Mówimy tu o Samborze Tczew. Nie ukrywam, że przed sezonem miałem propozycję z tego klubu. Pewnie teraz prezesi zastanawiają się czemu postąpili tak, a nie inaczej.
Czy podczas przerwy w rozgrywkach, planujecie gry kontrolne?
-
Tak, zagramy trzy sparingi. W najbliższą środę jedziemy na Słowację, by zmierzyć się z Iuventą Michalovce, aktualnym mistrzem tego kraju, a trzy dni później dwa wyjazdowe mecze z Ruchem Chorzów. Pierwszy z nich o 11:00, a drugi o 15:30. Po sparingach dziewczyny dostaną dwa dni wolnego. Pracujemy ciężko i trenujemy po dwa razy dziennie.
Ćwiczenia odbywają się nie tylko na parkiecie, ale i na ściance wspinaczkowej.
- Przy takiej częstotliwości treningów, muszą one być urozmaicone. Wspinaczka wyrabia odwagę, a do tego podobnie, jak w piłce ręcznej potrzebna jest w niej asekuracja. To dodaje pewności, że np. przy akcji ofensywnej zawodniczka nie popełni błędu, bo ma wsparcie. To nie koniec innowacji, bo w przyszłości zamierzamy wprowadzić zajęcia z karate, judo, czy aerobiku. Urozmaicanie treningu to dla mnie nic nowego. W okresie przygotowawczym, moja drużyna spędziła wiele godzin na basenie.