Kiedy realnie możemy spodziewać się pana powrotu na ligowy parkiet?
Paweł Biały: Mam nadzieję, że nastąpi to z końcem października, aczkolwiek ten mój powrót może się przeciągnąć do końca tego roku. Zobaczymy jak pójdą postępy w rehabilitacji. Na chwilę obecną jest dobrze i idzie to w dobrym kierunku.
Zerwanie ścięgien Achillesa jest bardzo bolesną i poważną kontuzją. Jakie rokowania przedstawiają lekarze?
- Wszystko idzie według założonego planu. Najpierw rehabilitacja, potem ćwiczenia. Ćwiczę obecnie z zespołem, aczkolwiek treningi mam indywidualne. Te zajęcia nastawione są stricte pod kontuzje ścięgien Achillesa. Więcej będę wiedział za jakieś 2-3 tygodnie, ponieważ dopiero teraz mam ćwiczenia rozciągające te ścięgna. Wszystko jest już praktycznie wyleczone. Zostały jeszcze delikatne opuchlizny, ale wygląda to dobrze. Myślę, że mniej więcej po miesiącu będziemy wiedzieli na jakim jestem etapie, czy czas powrotu będzie szybszy, czy też ulegnie wydłużeniu.
Wyjazdu do Przemyśla, który okazał się pierwszym krokiem do awansu do elity, nie będzie pan chyba osobiście zbyt miło wspominał.
- Podejmując decyzję, że zagram w takim stanie zdawałem sobie sprawę z tego, że to może się zdarzyć praktycznie wszędzie. Zdarzyło się w Przemyślu, ale prawda jest taka, że ta taka walka z przeznaczeniem jest po prostu nierówna. Wiadomym było, że któregoś dnia może się to przytrafić. Liczyłem na to, że jeszcze dobiegam do końca sezonu i zdążę się wyleczyć. Jest jak jest, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Drugi Achilles odpoczął, mam swoje przygotowania, mam trochę więcej czasu na inne rzeczy. Trzeba się oczywiście przyłożyć i mam nadzieję, że będę w stanie jeszcze zagrać. Jeśli jednak ta noga nie będzie w 100 proc. zdrowa to w najbliższym czasie nie będzie można na mnie stawiać.
Kontynuując wątek tamtego ważnego spotkania, po meczach barażowych okazało się, że z Czuwajem Gaz-System zagra także w Superlidze. Był pan zaskoczony takim obrotem sprawy?
- Zdecydowanie tak. Zespół z Wągrowca postrzegałem jako ten, który jest dość mocny i który potrafi się sprężyć w tych ważnych meczach. Zabrakło im jednej bramki, też troszkę szczęścia. Jak my graliśmy z Nielbą to był to zespół wyglądający trochę inaczej fizycznie. Myślę, że mógł tu przeważyć zły klimat wewnątrz drużyny z Wągrowca, a z kolei dobry w ekipie z Przemyśla. Widocznie tak miało być. Może to oczyści środowisko w tym klubie, bo było tam sporo problemów. Nie chcę oceniać szans, bo każdy ma okazję się teraz pokazać. Nielba długo grała w ekstraklasie. Teraz nadszedł czas na wyciągnięcie pewnych wniosków i myślę, że ten zespół będzie stać na awans.
Od początku lipca w zespole trenują czterej nowi szczypiorniści. Chyba najgłośniejszym echem w mediach odbiły się transfery dwóch z nich. Mowa tu o Mateuszu Zarembie oraz Wojciechu Zydroniu. Ten drugi był gwiazdą w Puławach. Jak pan ocenia przeprowadzone wzmocnienia?
- Nie powiedziałbym, że akurat te dwa transfery odbiły się jakoś zdecydowanie mocniej w mediach. Myślę, że wszyscy czterej zawodnicy mają - tak to nazwę - swoją rzecz do zrobienia w tym klubie. Nie wyróżniałbym ani Wojtka, ani Mateusza. Każdy z nich ma już całkiem spore doświadczenie i swoją klasę. Pozostaje mieć nadzieję, że przekażą to zespołowi i że będzie to naprawdę fajnie wyglądało. Wojtek Zydroń i Michał Bruna są graczami bardzo doświadczonymi, bo obaj mają 33 i 34 lata. Z kolei Mateusz Zaremba i Bartek Konitz są zawodnikami 28-letnimi, bardzo utalentowanymi. Miejmy nadzieję, że pokażą te swoje umiejętności. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy. Mamy nadzieję, że Mateusz się u nas odnajdzie i będzie podstawowym punktem obrony. Natomiast Wojtek na pewno odpocznie psychicznie, bo po przejściach w Puławach, nie wnikając w winę kogokolwiek, to ten ostatni rok nie był dla niego zbyt szczęśliwy. Mam nadzieję, że będzie on bardzo dobrym i solidnym wzmocnieniem.
Kadra nie jest jednak z gumy. Z kim w klubie się pożegnano?
- Tak, rzeczywiście. Pożegnaliśmy się już z Kamilem Ringwelskim, który wcześniej został wypożyczony do Gorzowa. Kamil bardzo fajnie się w tamten zespół wkomponował. Natomiast nie do końca pasował do naszej koncepcji rozbudowy drużyny. Niemniej jednak za jego pracę jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Tam ma się okazję rozwijać. Karol Królik również nie znalazł uznania w naszych oczach. Faktem jest, że pod koniec roku prezentował się lepiej, ale w przeciągu tych dwóch lat spędzonych tutaj to tak naprawdę półtora roku stracił przez kontuzje. Pożegnaliśmy się również z Łukaszem Skowronem. Poszedł najprawdopodobniej do Bydgoszczy. Rozstaliśmy się jeszcze z Maciejem Polakiem, Sebastianem Guzkiem, Kamilem Misiakiem i Rafałem Rojkiem. Ten ostatni zakończył już swoją karierę i przeszedł do naszego sztabu rehabilitacyjnego. Będzie się zajmował zdrowiem naszych zawodników. W przyszłym roku weryfikacji zostaną poddani następni gracze. 2-3 zawodników na pewno opuści nasze szeregi, a myślę też, że jeden bardzo dobry zawodnik jeszcze do nas dołączy. Grający na jeszcze wyższym poziomie. Oczywiście jednak życie pokaże jak to się wszystko potoczy i jak się ta liga poukłada.
Ilu zatem zawodników będzie liczyła obecna kadra?
- Będziemy mieli 22 ludzi do grania. Przyznam, że tę kadrę i tak mamy jednak za dużą, ale patrząc na to, że część piłkarzy ma jeszcze kontrakty to nie chcieliśmy ich na siłę rozwiązywać. Jesteśmy klubem wypłacalnym, który realizuje swoje umowy. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że to będzie nasz pierwszy rok w Superlidze i zawodnicy, którzy nie do końca sprawdzili się w I lidze będą mieli okazję sprawdzić się w najwyższej lidze. Będziemy ich oglądać. Na pewno po pierwszym półroczu taka weryfikacja nastąpi.
Czy zatem ten sztab zawodników można uznać już za zamknięty?
- Tak, kadra jest już zamknięta, aczkolwiek nie chcemy mówić, że nie rozmawiamy już z innymi zawodnikami, którzy być może zasilą nasz zespół w przyszłości. Cały czas patrzymy na to co się dzieje i na pewno nie będzie takiej sytuacji, że są to tylko tzw. ciepłe posady. Zespół ma za zadanie każdego roku się rozwijać, być z roku na rok co raz lepszym, dlatego takie zmiany kadrowe będą nieuniknione. Do tego dojdzie z pewnością zmniejszenie składu osobowego, ponieważ 22 zawodników to za dużo. Optymalnie będziemy dążyć do pozostawienia w drużynie 19 szczypiornistów. Jesteśmy beniaminkiem, jeszcze młodym zespołem, potrzebującym ogrania i na tą chwilę nie sposób zweryfikować i ocenić zawodników. Każdy będzie miał teraz okazję do pokazania swoich umiejętności w Superlidze.
Początek przygotowań to także stawianie sobie celów na najbliższy sezon. Jaki szczecińscy działacze postawili swoim piłkarzom?
- Chcielibyśmy się spokojnie utrzymać, czyli wskoczyć do tej pierwszej ósemki. Mam nadzieję, że nie będzie gorzej, a jak będzie lepiej to tylko będzie to na plus.
Ostatnie pytanie: jak pan ocenia przyznanie Polsce organizacji Mistrzostw Europy w piłce ręcznej w 2016 roku?
- Cieszę się. Uważam, że sport jest też pewnym odzwierciedleniem postrzegania naszego kraju. Nie odkryję Ameryki jak powiem, że tak naprawdę dobra organizacja Euro 2012 w piłce nożnej miała na to swój wpływ. Bardzo się z tego cieszę, bo to tylko spowoduje, że znowu ranga Polski a także te obiekty wiele zyskają. Będzie to z pewnością wyglądało lepiej. Jesteśmy w sercu Europy. Jestem przekonany, że to wykorzystamy. Mam tylko nadzieję, że poziom naszej reprezentacji będzie na tyle wysoki, że będzie odzwierciedlał nasze możliwości, bo te mamy bardzo duże.
Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy beniaminkiem - rozmowa z Pawłem Białym, prezesem Gaz-System Pogoni Szczecin
9 lipca Gaz-System Pogoń Szczecin rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. Z treningów wyłączony został prezes klubu i skrzydłowy w jednej osobie Paweł Biały.
Źródło artykułu: