Ligarzewski poproszony o ocenę tych zawodów skomentował je właściwie jednym zdaniem. - Co tu oceniać, wynik mówi sam za siebie. Po chwili szerzej skomentował przyczyny tak wysokiego rezultatu swojej drużyny. - Zagraliśmy bardzo dobrze w ataku. Od 15. minuty już konsekwentnie, bo na samym początku pierwszej połowy nie było jeszcze tak dobrze. Obrona funkcjonowała jednak poprawnie, ale później już rewelacyjnie. Zagrały obydwa aspekty, mam tu na myśli tak atak jak i obronę. Brakowało nam tego w meczu wyjazdowym. Zagraliśmy tam dobrze w ataku, ale nie było takiej obrony. Tutaj było jednak inaczej i stąd taki wynik.
Wyśmienita gra obronna zaczęła się właśnie od bramkarza. W trudnym momencie pociągnął drużynę. Pokazał, że jest jednym z filarów. - Od tego jest właśnie bramkarz. Nieraz zdarzają się takie zawody, gdzie my odbijamy trochę słabiej to koledzy pomagają. Czasami bramkarz musi przetrzymać jakąś nawałnicę. To jest drużyna. Wszystko zależy od dnia, zbieramy się i gramy, jeden bez drugiego by nie istniał.
Zawodnik zapytany jakie to uczucie przeżywać takie emocje i awansować po tylu latach niebytu Szczecina w najwyższej klasie rozgrywkowej stwierdził krótko. - Dla mnie bardzo sympatyczne. Zawsze grałem w Superlidze o medale, nigdy nie grałem o awans, więc było to dla mnie coś nowego. Wspaniałe przeżycie i cieszę się, że mamy tę Superligę.
Awans to tak naprawdę dopiero pierwszy krok. Teraz priorytetem będzie utrzymanie tego, co już udało się zbudować. Przykład tegorocznego beniaminka - NMC Powenu Zabrze pokazuje, że będąc debiutantem można osiągnąć w Superlidze dobry wynik. - Oczywiście, że tak – potwierdził filar obrony Gaz-System Pogoni. - Na pewno nasi włodarze i trenerzy mają plan, by pościągać tu jeszcze zawodników, wzmocnić ten zespół. Teraz chcemy się podleczyć, bo jest trochę kontuzji. Ja mam operację kolana. Przez ostatnie 3 miesiące grałem praktycznie nie trenując, żeby tylko dociągnąć do tego meczu. Piotr Frelek rozwalił na wyjeździe bark, nie mógł w ogóle nim ruszać. Nie wiem jakim cudem zagrał w tym spotkaniu. Wielkie dzięki dla niego. Byliśmy porozbijani, a jednak udało się nam to wygrać - zakończył Ligarzewski.
Szymon Ligarzewski: Jeden bez drugiego by nie istniał
Szymona Ligarzewskiego z powodzeniem można uznać za jednego z bohaterów ostatniego meczu szczecinian z Czuwajem Przemyśl. Nie dawał się pokonać w sytuacjach wręcz beznadziejnych, czym walnie przyczynił się do tak wysokiego wyniku w rewanżowym spotkaniu barażowym.