Zajączkowski: Rywalizacja będzie większa

W spotkaniu 19. kolejki PGNiG Superligi NMC Powen Zabrze pokonał Azoty Puławy 25:20. Zabrzanie od pierwszych chwil kontrolowali wynik spotkania, błyszcząc na tle fatalnie dysponowanych w sobotę puławian. - Mieliśmy przestój, kilka błędów w obronie. Gdybyśmy grali na styku, to byłby on bardziej widoczny - powiedział trener NMC Powen Zabrze, Bogdan Zajączkowski.

Zwykle starcia zabrzańsko-puławskie były wyrównanymi pojedynkami. W sobotę gra potoczyła się zupełnie inaczej. Dominacji NMC Powen Zabrze na parkiecie nie dało się nie zauważyć. - Mecz w naszym wykonaniu był pozytywny, o czym świadczy sam wynik. Oczywiście były obawy przed tym pojedynkiem, bo Azoty prezentują dobry poziom. W sobotę jednak tego nie pokazali, to my zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Owszem, można mieć uwagi i do ataku, i do obrony, ale to jest gra, tutaj nie da się napisać idealnego scenariusza, pewne rzeczy wychodzą dopiero na parkiecie. Mimo wszystko realizowaliśmy ogromy procent przedmeczowych założeń - skomentował Bogdan Zajączkowski.

Po zejściu z parkietu rozgrywający Azotów, Piotr Masłowski przyznał, że w sobotę jego zespołowi nie wychodziło nic. Słabość puławskiej ekipy była widoczna, pozostało pytanie czy w dużej mierze nie została ona wymuszona przez świetną postawę gospodarzy. - Przed tygodniem Azoty grały i wychodziło im to dobrze, w sobotę nie. Nam też gra nie układała się przez 10 czy 15 minut drugiej połowy meczu z Orlen Wisłą Płock przed dwoma tygodniami, ale pozostałe 45 minut było już dobre. Pozostaje żałować, że Nafciarze nie wystawili takiego składu jak na mecz z Miedzią Legnica, bo mogłoby to się zakończyć naszym zwycięstwem. Nawiązujemy walkę i z tego się cieszymy, ale przed nami jeszcze sporo meczów - stwierdził szkoleniowiec.

Zawodnicy z Zabrza wiele mówili o zgraniu zespołu, w którym upatrywali zwyżki formy. Sprawniejsza komunikacja między zawodnikami zaowocowała zdaniem szkoleniowca nabraniem stylu gry. - Łapiemy wreszcie styl. Wszyscy coraz lepiej się rozumiemy. Pojedyncze wygrane mogą być przypadkowe, ale u nas widać stały progres. Już w końcówce ubiegłego roku graliśmy dobrze, teraz kontynuujemy dobrą passę. Można powiedzieć, że przegraliśmy tylko z mistrzem Polski, bo z resztą łapaliśmy punkty. I to jest ważne, bo mamy szanse na play-offy. A w tej fazie też trzeba rozegrać sporo spotkań i to na dobrym poziomie. Rywalizacja będzie jeszcze większa - uznał Zajączkowski.

Od końca ubiegłego roku zabrzańscy szczypiorniści spisują się na parkiecie coraz lepiej. Ich bolączką wciąż są jednak przestoje w grze, choć w meczu z Azotami nie były one tak bolesne i długie. - Mieliśmy przestój, kilka błędów w obronie. Gdybyśmy grali na styku, to byłby on bardziej widoczny. A tak gdy od początku kontrolowaliśmy wynik, to grało nam się łatwiej. Kiedy rywale mieli szansę zbliżyć się do nas na trzy bramki, wtedy włączył się bramkarz. Ale cała ekipa zapracowała na ten wynik - zakończył trener.

Źródło artykułu: