Dariusz Tomaszewski: Nie było chęci rzutu

SMS Gdańsk przegrał na swojej hali prestiżowy mecz ze Spójnią Wybrzeże 19:22. Dariusz Tomaszewski, trener wyselekcjonowanych do SMS-u zawodników, zauważył kilka czynników, które zadecydowały o porażce jego zespołu.

Zawodnicy Szkoły Mistrzostwa Sportowego w meczu ze Spójnią Wybrzeżem Gdańsk problemy mieli już na samym początku spotkania. - Wiadomo, że ciężko zaczyna się mecz od stanu 1:8. Całkiem inaczej sobie wyobrażaliśmy ten początek. Wyszliśmy wysuniętą obroną pod ich mózg drużyny - Jacka Suleja. Niestety chłopaki nie zrealizowali w obronie tego, co sobie zakładaliśmy. Zamiast grać agresywniej i wyżej do zawodników bocznych, czyli Krzyśka Mogielnickiego i Krystiana Nidzgorskiego, to się cofali i mieliśmy z tym problemy - wymieniał przyczyny porażki Dariusz Tomaszewski. - Do tego dochodziła asekuracyjna gra w ataku pozycyjnym. Nie było chęci rzutu, tylko spychania się i mieliśmy przez to problemy. W drugiej połowie dochodziliśmy na 2-3 bramki, jednak mając tak małą stratę Rafał Chełmiński nie rzucił karnego. Szkoda, bo byłoby łatwiej. Później dostaliśmy podwójną karę, w tym moją i zrobiło się 5 bramek. W tym meczu drużyna Spójni Wybrzeża była jednak lepsza, a my możemy zarzucać sobie wiele rzeczy, których nie zrobiliśmy - dodał trener SMS-u Gdańsk.

Za co Tomaszewski został ukarany karą dwóch minut? - Moim zdaniem i mojego zawodnika też, był faul, ale dlaczego od razu dwie minuty, jak zawodnik drużyny będącej przy piłce też brał udział w tym przewinieniu? Dlatego była taka moja reakcja. W niektórych sytuacjach wyglądało, jak byśmy my grali na wyjeździe, chociaż obie drużyny były z Gdańska - stwierdził szkoleniowiec, który wytłumaczył dlaczego nie było opcji przeniesienia spotkania na większą przecież halę widowiskowo-sportową AWFiS, na której swoje mecze rozgrywają na co dzień zawodnicy Spójni Wybrzeża. - Warunki do oglądania meczu byłyby lepsze, ale tamta hala jest halą Spójni Wybrzeża, a to jest nasza hala. Jest troszeczkę ciężko dla kibiców, ale chcieliśmy grać u nas - argumentował.

Duże problemy drużynie SMS-u stworzyli absolwenci szkoły, Krzysztof Mogielnicki i Krystian Nidzgorski. - Wiem że Krzysiek ma dobry rzut z drugiej linii, dlatego zawodnik miał podwyższać pod Krzyśka i utrudniać mu dojście do czystej pozycji. Niestety tego nie zrobił i on sobie swobodnie rzucił. Jego pierwsze rzuty zakończyły się bramką i nabrał pewności siebie. Tak samo było z Krystkiem Nidzgorskim. Wróciliśmy do stałej obrony 6-0 i zaczęło to jakoś funkcjonować. Próbowaliśmy coś zmienić z obroną, gdyż w pierwszym meczu graliśmy z nimi właśnie obroną 6-0, ale w Warszawie ona zupełnie nie funkcjonowała, a my chcieliśmy zaskoczyć rywali - przekazał Dariusz Tomaszewski, po czym wypowiedział się też o swoich zawodnikach. - Adrian Kondratiuk był za bardzo uspokojony w grze i grał statycznie. Można więcej od niego oczekiwać. Dobrze zagrał Łukasz Rogulski, którzy dobrze grał też w Warszawie. Mecz z Zepterem nie wyszedł natomiast Mikołajowi Kupcowi, a tutaj można jego grę odebrać pozytywnie - wymienił trener.

Komentarze (0)