Chciałbym po tym sezonie zamknąć rozdział gry w I lidze - rozmowa z Pawłem Białym, prezesem Gaz-System Pogoni

Siódemka Gaz-System Pogoni Szczecin meczem o Final Four PP z mistrzem Polski Orlen Wisłą Płock zakończyła udział w rozgrywkach w tym roku. W tabeli plasuje się obecnie na 2. pozycji mając jednak na koncie tyle samo punktów co lider z Kościerzyny. Taka sytuacja w klasyfikacji ogólnej zapowiada jeszcze większe emocje w rundzie rewanżowej. O podsumowanie tej części sezonu specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl poprosiliśmy skrzydłowego i zarazem prezesa Pogoni Pawła Białego.

Krzysztof Kempski: Jak się czujecie fizycznie po tym 9-dniowym maratonie meczowym?

Paweł Biały: Na pewno dało się odczuć zmęczenie. My mamy jeszcze problemy z kontuzjami. Mówi się, że w Orlen Wiśle nie grało przeciwko nam dwóch ludzi. Natomiast mają 20 równorzędnych zawodników. U nas gramy drugi mecz bez 5 tak naprawdę podstawowych graczy. Ze względu na kontuzje tak trochę nieszczęśliwie dla nas złożyło się to, że zagraliśmy ten pierwszy mecz drugiej rundy awansem. Gdybyśmy mieli 1,5 miesiąca przerwy myślę, że byłoby zdecydowanie lepiej w Wybrzeżu. Ciasno się zrobiło w tej lidze w tym roku i mimo naszych wzmocnień i ciężkiej pracy będzie bardzo ciężko utrzymać i walczyć o tę pierwszą pozycję. Po to jednak gramy, żeby osiągnąć to, co sobie postawiliśmy i wierzę, że przyszły rok spędzimy w ekstraklasie.

Doping kibiców od pierwszej do ostatniej minuty, pełna hala. Zgodzi się Pan, że przyjemnie jest grać przy tak licznie zgromadzonej publiczności?

- Zdecydowanie. Nam ten mecz grało się lepiej niż na "Orlen Arenie". Tam przyszło mało ludzi, tzn. na tej hali tak to wyglądało. Nie było takiego dopingu jak tutaj. Tutaj zdecydowanie lepiej się czuliśmy, kibice przeżywali ten mecz. Fajnie, że się nie poddaliśmy. Pomimo faktu, że niektórzy zawodnicy nie grali na swoich nominalnych pozycjach. My wiemy nad czym musimy pracować. Gdzie musimy wzmocnić te pozycje. Musimy się wzmocnić fizycznie, bo widać, że te kontuzje łapiemy. Mamy jeszcze pół roku, najważniejszy cel awansować i też pomyśleć o paru wzmocnieniach. Takie mecze też udowadniają, że tego potrzebujemy.

Wisła Płock przyjechała tutaj po awans do Final Four. Zdawaliście sobie sprawę, że nie jesteście faworytem tej konfrontacji, ale podjęliście walkę w tym meczu i zostawiliście dużo zdrowia na parkiecie.

- To też są ludzie. Z niektórymi graliśmy i się znamy. Większość z nas ma swoje historie bycia w tej lidze. To co mi się podoba to to, że przyjeżdża taki zespół i jest pełen szacunek. Nam się lepiej gra z takimi zespołami jak ten z ekstraklasy, bo to jest bardziej piłka ręczna a nie siłowa gra. Chciałbym naprawdę, żebyśmy już po tym sezonie zamknęli rozdział pierwszej ligi.

O ile bramek poprawi swój dorobek bramkowy w rundzie rewanżowej Piotr Frelek?

12 spotkań już za nami. Teraz czeka nas 1,5 miesięczna przerwa w rozgrywkach. Zwłaszcza po tym ostatnim, bardzo intensywnym graniu, ten odpoczynek teraz przypada w najlepszym chyba momencie.

- Tak jak powiedziałem wcześniej, szkoda, że ten pierwszy mecz zagraliśmy awansem, bo straciliśmy tam te dwa punkty. Jesteśmy ex aequo w stosunku punktowym z Sokołem Kościerzyna. Mamy czas na to, żeby wyzdrowieć, popracować. Myślę, że wiele elementów też będzie do poprawy. Przyszedł Aleksander Kokoszka, który musi mieć czas na zgranie. Powoli ten zespół wzmacniamy. Zawsze mogłoby być lepiej, ale myślę, że całkiem fajnie to wychodzi. Fajnie, że kibice przychodzą. Przez to, że graliśmy w poniedziałek to tak naprawdę obawialiśmy się, ilu będzie kibiców. Jedna niespodzianka z kalendarzami nam nie wyszła, nie dojechały. Szaliki z tego co słyszałem zostały kupione. Myślę, że powoli idzie to w dobrym kierunku. Cieszę się, że jest taki progres, bo my będziemy musieli zapełnić tamtą halę, a tamta hala będzie miała 5 500 miejsc. Gdyby to był mecz w sobotę to myślę, że byśmy mieli ok. 2 000 - 3 000. Czego chcieć więcej. Tylko się rozwijać i inwestować w ten zespół.

Jest już mniej więcej ustalone w klubie kiedy wracacie do treningów i jak w tym czasie będą wyglądały przygotowania drużyny do ligi?

- My już trenujemy. Nie mamy takiej przerwy. Jest co prawda zmiana treningów. Troszeczkę ich specyfika jest zmieniana. Jutro mamy dzień wolny, ale już w środę pobiegamy sobie z piłką nożną i potem przechodzimy do treningów pod okiem Sławka Fogtmana. Musimy odpocząć i popracować bardziej od strony fizycznej niż od tej technicznej. Planów jeszcze dokładnych nie znam. Wiem, że mamy jakiś krótki obóz, pewnie też jakieś mecze sparingowe.

Po pierwszym spotkaniu Gaz-System Pogoni z beniaminkiem z Gdańska trener Rafał Biały powiedział, że ma nadzieję, że Spójnia gdzieś zgubi punkty, bo u nich ciężko będzie wygrać. Niestety to się potwierdziło.

- My nie zagraliśmy super. Zagraliśmy dobrze w obronie, a słabo w ataku. Krótko mówiąc straciliśmy dwa punkty. A oceniając, w tamtym roku w pierwszej rundzie straciliśmy 4 mecze, w tym roku straciliśmy dwa, bo pierwsza runda skończyła się już przed meczem z Gdańskiem. Można więc powiedzieć, że gramy lepiej niż wtedy, z tymże oczekiwania też są inne. Wszyscy oczekują, że my będziemy wszystko wygrywać, a jak każdy zespół mamy swoje problemy zdrowotne, niektórzy jakieś mentalne i to gdzieś zawsze wychodzi. Mam nadzieję, że tę drugą rundę zagramy zdecydowanie lepiej.

Szymon Ligarzewski jest jednym z najjaśniejszych punktów szczecińskiej siódemki w tym sezonie

Najbardziej doświadczony zawodnik Piotr Frelek powiedział po tamtym meczu, że zabrakło skuteczności. Zgodzi się Pan z tą opinią?

- Nie używałbym aż takich sformułowań ani też, jak to procentowo wyglądało, bo trzeba by było ten mecz zobaczyć na kasecie. Inaczej się ocenia zawody z boiska, inaczej potem na sucho. Zdecydowanie graliśmy bez środka. Brak Masiaka, brak Kliszczyka powodował, że ta piłka nie szła odpowiednio. Poza tym Arek Kokoszka miał problemy z plecami i to też się odbiło, bo było widać, że rzucał słabiej. Mi, przez pierwsze 20 minut, sędziowie zabrali 3 akcje. Nie wiem do tej pory o co chodzi. Potem już było ok. Tak naprawdę pierwsze 20 minut ustawiło mecz. Było inaczej tutaj w Szczecinie, mecze na wyjeździe przegrywają. U siebie Wybrzeże jest bardzo mocne.

Porażka w Gdańsku spowodowała, że do następnego meczu pod koniec stycznia z Gorzowem podejdziecie z pozycji wicelidera. Jak Pan ocenia osiągnięty rezultat?

- Po pierwsze nie potraktowałbym tego jako drugiej pozycji. Kwestia jest taka, że gdybyśmy zakładali, że z Kościerzyną u siebie byśmy wygrali, gralibyśmy w tej pierwszej rundzie i bylibyśmy na pierwszym miejscu. Mecz z Kościerzyną mamy jeszcze u siebie. Tak to się złożyło. Mnie bardziej interesują punkty. Martwi mnie powiedzmy postawa w Poznaniu i przez pierwszą połowę w Kościerzynie, bo to było bardzo trudne. Reszta meczów była ok. My musimy grać zdecydowanie lepiej, ale jest też tak, że nam lepiej się gra z lepszymi zawodnikami. Tam, gdzie ta piłka ręczna jest czystsza. W tej pierwszej lidze jest troszkę chaosu, więcej siły. Może przekombinowujemy. Mamy 1,5 miesiąca, żeby nad tym popracować. Jeżeli chodzi o Gorzów to jest to bardzo mocny zespół. Mamy go u siebie. Mam nadzieję, że zagramy bardzo dobrze w obronie, tak jak w tym meczu z Wisłą. GSPR też inaczej teraz gra. Zespół uwierzył w siebie, ale trzeba przyznać, że my w obronie bardzo dobrze pograliśmy. Bardzo dobra gra w obronie Walczaka, przechwyty Frelka. Tutaj to fajnie funkcjonowało. Dobra gra Szymona. Mam nadzieję, że wszyscy się wyleczą i będziemy mogli wykorzystać całą siłę, bo proszę wziąć pod uwagę, że jeżeli my ściągamy 5-6 zawodników i tych 4-5 nam wypada, to tak naprawdę nie mamy tej naszej siły. My mamy budżet 7-8-krotnie mniejszy niż Orlen i 20-razy mniejszy niż Vive. To się odbija na tym, że Orlen może sobie pozwolić na mecz, nawet w lidze, jednymi zawodnikami a za chwilę drugimi. A my musimy walczyć o każdy punkt w naszej grupie, bo każdy chce bić Gaz-System. W tamtym roku tego nie było, bo byliśmy beniaminkiem.

Pewnym pozytywem w rundzie rewanżowej jest fakt, że najtrudniejszych rywali, patrząc na aktualną tabelę ligi, podejmiecie na własnym terenie. Mowa tu o Sokole i Zepterze.

- Niby gramy więcej meczów na wyjeździe, ale tak jak mówię największym problemem jesteśmy my sami. Jeżeli mamy kontuzje, jeżeli my pewne rzeczy przekombinowujemy, to sami sobie strzelamy w stopę. W tym poniedziałkowym meczu było widać w czym głównie różniła się nasza gra od drużyny z Płocka. Oni nie dawali nam prezentów, a my im masę kontr. Odbite piłki od bramkarza, nikogo nie ma, bo wszyscy są przy kontrze. To są prezenty. Po trzecim podaniu w ataku nagle decydujemy się na rzut, tracimy piłkę. Oni takich rzeczy nie robią. To jest właśnie ta różnica klas. Wisła grała sprytnie, mają doświadczenie, są zgrani. Widać w tym zespole, że jedna osoba znaczy bardzo wiele. Taki Kubisztal w ważnym momencie zdobył jedną bramkę, drugą, trzecią. Też mamy takie osoby, bo jest Filip Kliszczyk, jest Arek Kokoszka, jest Paweł Krupa, jest Łukasz Masiak, który nie przegrał praktycznie nic w tym sezonie, będąc 3 miesiąc kontuzjowany, a jest to nasz główny rzucający ze środka i duże zagrożenie. To się niestety na nas odbija. Mam nadzieję, że wszyscy się wyleczą i uderzymy naprawdę mocno.

Czy do meczu z GSPR-em Rafał Biały będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników?

A właśnie a propos kontuzjowanych graczy w drużynie. Jest szansa, że wszyscy wymienieni wrócą na mecz z GSPR-em Gorzów Wlkp.?

- Tak, myślę, że tak. Filip wiadomo, że nie. Łukasz na pewno dołączy. Jeszcze co do Kliszczyka, to on jeszcze nie do końca doszedł z tamtą kontuzją. Ocenialiśmy, że on pierwszy sezon będzie w ogóle dochodził, a liczyliśmy bardziej właśnie na Masiaka. Łukasz jednak nam wypadł i Filip tak naprawdę musiał go zastąpić. A w tej chwili średnio wyglądamy, jeśli chodzi o następne zastępowanie kogoś.

Wobec powyższego klub przewiduje jakieś wzmocnienia?

- Na pewno będziemy chcieli wzmocnić kilka pozycji na ekstraklasę, ale to jeszcze jest kwestia dalszej przyszłości. Mamy jeszcze pół roku grania, w przyszłym roku będzie można pewne rzeczy zweryfikować. Może być tak, że jedna pozycja będzie do wzmocnienia, a potem po pół roku ktoś udowodni, że jednak nie musimy tam szukać. My musimy się zamknąć w budżecie i przed wszystkim wykorzystać te pieniądze, które będziemy mieli.

Źródło artykułu: